[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/383725.html]Przeczytaj analizę Marka Domagalskiego: Każdy ma prawo publicznie odpierać zarzuty [/link][/wyimek]
- Mam wrażenie, że cały aparat państwowy jest ostatnio nastawiony na to, by wykazać, że jestem oszustem – mówił Mariusz Kamiński. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przez godzinę odnosił się do zarzutów, jakie w ostatnich dniach padają pod jego adresem. Były szef CBA uważa, że chodzi o to, by pozbawić go wiarygodności zanim stanie przed komisją śledczą.
Kamiński kolejny raz powtórzył, że nie ma czegoś takiego, jak tarcza antykorupcyjna, o której mówi rząd. – To ładnie brzmiące hasło, ale nie ma takiego specjalnego dokumentu rządowego. Mówiąc o tarczy antykorupcyjnej, zawsze miałem na myśli normalne działania prewencyjne, do jakich CBA jest zobowiązane – tak były szef Biura wyjaśniał, dlaczego w czerwcu podczas dyskusji nad sprawozdaniem z działalności CBA w Senacie mówił o tarczy.
Powtórzył również, że rząd nie zwracał się do Biura w sprawie przetargu na stocznie. – Owszem, na przełomie roku otrzymałem pismo z wykazem 230 prywatyzacji, z prośbą o objęcie ich kontrolą, ale w trakcie, gdy trwał przetarg, nikt nie zwracał się do mnie z żadnymi zapytaniami – dodał. – Już w połowie maja rząd wiedział, że nie ma żadnego inwestora katarskiego, ale prowadził grę w imię swojego partyjnego interesu.
Przed rozpoczęciem konferencji CBA zwróciło uwagę, że nie dało na nią pozwolenia. Podkreślało, że każdy funkcjonariusz Biura, a zdaniem CBA Kamiński takim pozostaje, musi zaś mieć zgodę na wypowiadanie się w mediach.