Koniec śledztwa ws. śmierci funkcjonariusza ABW. To było samobójstwo

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci funkcjonariusza ABW – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.

Publikacja: 21.03.2022 21:00

Funkcjonariusz ABW

Funkcjonariusz ABW

Foto: PAP, Mateusz Marek

W maju ubiegłego roku z okna na czwartym piętrze budynku w Warszawie, w którym siedzibę ma Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wypadł 45-letni funkcjonariusz. Mimo reanimacji po przewiezieniu do szpitala zmarł. Wszczęte po tej tragedii śledztwo nie wykazało, by doszło do przestępstwa.

– Postępowanie zostało zakończone postanowieniem o umorzeniu śledztwa. W jego toku wykluczono udział osób trzecich i nikomu nie postawiono zarzutów – potwierdza Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Okoliczności śmierci majora Michała M. z kilkunastoletnim stażem (wcześniej pracował w policji) badała Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów. Śledztwo wszczęła z artykułu 151 kodeksu karnego, który przewiduje karę do 5 lat więzienia dla tego, „Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie”. To rutynowa kwalifikacja prawna przyjmowana w przypadkach dotyczących nagłego, zaskakującego zgonu. Wstępnie założono, że było to samobójstwo.

Czytaj więcej

Kto doprowadził do śmierci oficera ABW

Funkcjonariusz pracował w departamencie IV ochrony informacji niejawnych, który sprawdza m.in. ważnych urzędników, polityków czy prezesów spółek Skarbu Państwa, zanim udzieli im poświadczenia bezpieczeństwa. W komórce, która – rejestrując i kontrolując tajne dokumenty – posiada wiedzę o wszystkich operacjach specjalnych oraz tajnych wydatkach, w tym o współpracy z obcymi służbami. To właśnie ze względu na miejsce i charakter pracy powstały wątpliwości co do przyczyn jego śmierci. Także w mediach pojawiły się spekulacje o mobbingu wobec Michała M., gnębieniu go dyscyplinarkami i nie najlepszej atmosferze w miejscu pracy. Blisko roczne śledztwo nie potwierdziło tych sugestii. Co ustalono?

Mężczyzna wypadł z okna łazienki wychodzącego na wewnętrzną stronę budynku, na tzw. dziedziniec (ze względów bezpieczeństwa materiałów ściśle tajnych, pomieszczenia departamentu, w którym pracował, mają zablokowane otwieranie okien). Upadek z dużej wysokości na twarde podłoże praktycznie nie dawał mu szans na przeżycie. Nie było żadnych świadków, a ze względów oczywistych w łazience nie było kamer.

Wątki związane z mobbingiem wobec majora ze strony przełożonych ani to, że miał on być obiektem wewnętrznego dochodzenia związanego z przeciekami – nie potwierdziły się w śledztwie.

Major nie zostawił listu, który mógłby cokolwiek wyjaśnić

– Wobec funkcjonariusza nie były prowadzone żadne wewnętrzne postępowania dyscyplinarne ani służbowe, nie był też karany dyscyplinarnie. Nie ma dowodów, żeby ktoś z przełożonych miał stosować wobec niego naciski – słyszymy od jednego ze śledczych.

Jak pisał na TT krótko po tragedii Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, zmarły funkcjonariusz „cieszył się dobrą opinią wśród przełożonych i był wielokrotnie nagradzany. Przez ostatnie dwa lata zajmował kierownicze stanowisko”. Śledztwo nie potwierdziło też, by Michał M. – jak pisała „GW” – odmówił wydania certyfikatu o dostępie do informacji niejawnych obecnemu prezesowi Orlenu.

Major nie zostawił listu, który mógłby cokolwiek wyjaśnić. – Wygląda to na samobójstwo – mówi nam jeden ze śledczych. – Dlaczego jeśli rzeczywiście chciał je popełnić, to nie ze służbowej broni? – zastanawiali się jego koledzy.

Rodzina funkcjonariusza nie godzi się z umorzeniem, złożyła zażalenie na tę decyzję.

– Postanowienie nie jest prawomocne z uwagi na złożone zażalenie. Do czasu jego rozpoznania nie jest możliwe udzielenie szczegółowych informacji o sprawie – mówi nam prok. Skrzyniarz.

Prof. Brunon Hołyst, kryminolog i suicydolog komentuje:

– Śmierć samobójcza to swojego rodzaju tabu. Jeżeli osoba nie zostawia listu, który pozwala nam na ustalenie domniemanego motywu, sprawa zawsze jest skomplikowana. Jeżeli śledztwo nie wykazało żadnych innych powodów poza stanem psychicznym osoby, to wskazuje na samobójstwo – mówi prof. Hołyst. I zaznacza: – Praca w ABW czy policji to służba wysokiego ryzyka, związana z narażeniem się, pełna stresu, ograniczeń w życiu prywatnym i rodzinnym. Zatrudnieni tam ludzie żyją w stanie podwyższonego ryzyka zachowań suicydalnych – wskazuje profesor, dodając, że agenci służb powinni regularnie przechodzić badania.

W maju ubiegłego roku z okna na czwartym piętrze budynku w Warszawie, w którym siedzibę ma Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wypadł 45-letni funkcjonariusz. Mimo reanimacji po przewiezieniu do szpitala zmarł. Wszczęte po tej tragedii śledztwo nie wykazało, by doszło do przestępstwa.

– Postępowanie zostało zakończone postanowieniem o umorzeniu śledztwa. W jego toku wykluczono udział osób trzecich i nikomu nie postawiono zarzutów – potwierdza Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?