CBA sprawdza, za ile leczą szpitale

Urzędnicy nie odzyskują pieniędzy, które są Funduszowi winne szpitale – twierdzi CBA

Publikacja: 02.07.2008 04:40

CBA oskarża byłych dyrektorów oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia z Mazowsza i Dolnego Śląska o bezczynność i naruszenie dyscypliny finansów publicznych. „Rz” dotarła do niejawnych wyników kontroli CBA w NFZ. Sprawdzano skuteczność Funduszu: to, czy egzekwuje od szpitali kwoty, które są mu winne.

Na Dolnym Śląsku Fundusz zarzucał szpitalom, że nieprawidłowo rozliczają się z wydatków na bardzo drogie leki onkologiczne: leczą według innego schematu, niż się zobowiązały, podają je nie tym pacjentom, którym powinny. – Problem nie dotyczy tylko Dolnego Śląska. Wydatki na onkologię jest nam trudno kontrolować, bo pieniądze do ośrodków onkologicznych płyną kilkoma strumieniami – przyznaje Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.

Dyrektorzy twierdzą, że chodziło o formalności: – W 2004 roku do sprawozdania dla NFZ dołączyliśmy dodatkową tabelę – opowiada Marian Stępniak, wicedyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii. – Przez lata nikt tego nie kwestionował. Nagle w maju tego roku dostaliśmy pismo, w którym NFZ żąda od nas zwrotu 6 mln zł.

To tyle, ile szpital dostaje za leczenie przez miesiąc. – Może to jakaś pomyłka?! Mieliśmy tu mnóstwo kontroli i zawsze uznawano, że podajemy pacjentom leki prawidłowo – oburza się Stępniak. – Problemy szpitali wynikały także z tego, że przekazywanie danych było bardzo skomplikowane – uważa Wioletta Plebanek-Sitko, była dyrektor NFZ z Dolnego Śląska.

Andrzejowi Jacynie, byłemu dyrektorowi z mazowieckiego NFZ, CBA wytknęło m.in., że nie odebrał 12 mln zł od prywatnego szpitala Victoria. – NFZ uznał, że zabiegi, które wykonujemy, można robić w przychodni, a nie przyjmować pacjentów do szpitala. Byłoby to tańsze. Ale my leczyliśmy sparaliżowane osoby, które nie mogłyby przychodzić na zabiegi. Poza tym to byli pacjenci z Mazowsza, a nasz ośrodek mieścił się w Lubuskim. Jak mieliby do nas dojeżdżać?! – dziwi się Maciej Miłkowski, były prezes spółki.

12 mln zł według CBA powinien zwrócić NFZ jeden ze szpitali

Miłkowski podaje, że żądanie zwrotu pieniędzy z dnia na dzień za pięć lat leczenia doprowadziło do upadku spółki. – Trzeba było sprzedać ośrodek rehabilitacyjny. Nigdy nie zrozumiałem, dlaczego tak się stało. Przecież to Fundusz zawarł z nami umowę na leczenie szpitalne – mówi Miłkowski. CBA wytknęła mu jednak, że był kiedyś związany z poprzednikiem NFZ, Mazowiecką Kasą Chorych. Zakwestionowało też umowę, którą Jacyna jako szef NFZ zawarł ze Szpitalem Grochowskim w Warszawie.

– Wcześniej był dyrektorem tego szpitala – przypomina CBA. – By uniknąć niezręczności, chciałem, żeby tę sprawę przejęła ode mnie centrala NFZ. Nie zgodziła się – odpowiada Jacyna.

CBA oburzyło, że Szpital Grochowski zwrócił tylko dwie trzecie spośród prawie 1,8 mln zł, których domagał się od niego NFZ. Jacyna tłumaczy: pacjenci, którzy mieli nierówny rytm serca, po zabiegu powinni leżeć na oddziale przynajmniej trzy dni. Leżeli krócej – nieprawidłowo. – Szpital był przepełniony, na ich miejsce byli przyjmowani inni chorzy. To było leczenie ratujące życie. Gdyby szpital podał NFZ do sądu, to by wygrał – mówi Jacyna.

CBA oskarża byłych dyrektorów oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia z Mazowsza i Dolnego Śląska o bezczynność i naruszenie dyscypliny finansów publicznych. „Rz” dotarła do niejawnych wyników kontroli CBA w NFZ. Sprawdzano skuteczność Funduszu: to, czy egzekwuje od szpitali kwoty, które są mu winne.

Na Dolnym Śląsku Fundusz zarzucał szpitalom, że nieprawidłowo rozliczają się z wydatków na bardzo drogie leki onkologiczne: leczą według innego schematu, niż się zobowiązały, podają je nie tym pacjentom, którym powinny. – Problem nie dotyczy tylko Dolnego Śląska. Wydatki na onkologię jest nam trudno kontrolować, bo pieniądze do ośrodków onkologicznych płyną kilkoma strumieniami – przyznaje Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Służby
BMW szefa policji bez ubezpieczenia. Po wypadku idzie do kasacji
Służby
Pożar w Siemianowicach: to nie był przypadek. Rosyjskie służby zlecają podpalenia
Służby
Afera w RARS. Były dyrektor Biura Zakupów zatrzymany przez CBA
Służby
Dwa zarzuty dla byłego komendanta głównego policji. Chodzi o granatnik na komendzie