Minister obrony Bogdan Klich zapowiedział zlikwidowanie AMW. Dlaczego? Bo jest źródłem wielu wojskowych afer. W jej miejsce miała powstać zupełnie nowa instytucja, która koordynowałaby cały system tzw. zakupów specjalnych dla wojska i innych służb. Miała być niezależna od MON.
„Rz” dotarła do projektu zmian. Z dokumentów wynika, że od stycznia 2009 r. AMW ma zastąpić Agencja Uzbrojenia, nadal kontrolowana przez resort. Zmieni się praktycznie tylko nazwa. Nowa instytucja będzie miała bardzo podobne kompetencje i zadania jak zlikwidowana. Też będzie się zajmować zakupami uzbrojenia dla armii i służb. Zmiana polega tylko na tym, że AMW zarabiała na siebie, sprzedając wojskowe nieruchomości i sprzęt, a AU będzie finansowana w większości z budżetu państwa.
W AMW jest zatrudnionych ponad 400 osób. Tyle samo ma być w nowej Agencji Uzbrojenia
Nie zmieni się nawet liczba etatów. W AMW pracuje ponad 400 osób. Tyle samo ma być w AU, z tym że połowa etatów będzie tam zarezerwowana dla wojskowych (w AMW przeważali cywile). Na czele nowej agencji ma stanąć dwugwiazdkowy generał. „Celowym jest powołanie na stanowisko Szefa (Prezesa) instytucji żołnierza zawodowego o stopniu etatowym generała dywizji” – czytamy. – Zanim powstały plany nowej instytucji, kłócono się na kolegiach, kto ma być szefem: dwu- czy trzygwiazdkowy generał – twierdzi nasz informator z MON.
Potwierdzają to inni rozmówcy „Rz”. Dodają, że jednym z kandydatów na szefa AU jest gen. Mieczysław Bieniek, doradca ministra Klicha, który ma ogromne wpływy w resorcie. Według naszych informatorów zgodziłby się on objąć to stanowisko, chociaż jest trzygwiazdkowym generałem. Sam Bieniek twierdzi w rozmowie z „Rz”, że nie ubiega się o tę funkcję.