Służba Kontrwywiadu Wojskowego w listopadzie ubiegłego roku zakończyła tajną akcję, w której zgromadziła dowody na szpiegowską działalność dwóch dyplomatów z rosyjskiej ambasady w Warszawie: komandora Aleksieja Karasajewa i pułkownika Siergieja Peresunki.
Szef MSZ Radosław Sikorski zrezygnował z rutynowych działań i nie wezwał ambasadora Władimira Griszyna, by wręczyć mu notę uznającą obu dyplomatów za osoby niepożądane w Polsce. Dlaczego? Polskiemu rządowi zależało na poprawie relacji z Moskwą.
Skończyło się na kontaktach służb specjalnych obu krajów. Polacy zażądali natychmiastowego wyjazdu Rosjan. W ciągu kilku dni Karasajew i Peresunko opuścili Polskę. Rosjanie równie dyskretnie wydalili dwóch oficerów Wojska Polskiego pracujących w ambasadzie w Moskwie. O sprawie można by było zapomnieć. Ale niespodziewanie znalazła ona swój ciąg dalszy.
[srodtytul]Rosyjska rozgrywka[/srodtytul]
Pod koniec kwietnia 2009 roku w stolicach Polski i Rosji trwały ostatnie gorączkowe przygotowania do zaplanowanego na 6 maja, tuż przed szczytem Unii Europejskiej, moskiewskiego spotkania szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem.