- Tak jest tutaj niemal codziennie - zapewnia Grzegorz Małecki, którego dom sąsiaduje z bazą F-16. Jego głos ginie w huku przelatującego odrzutowca. Kilka lat temu Małecki wraz z sąsiadami zawiązał Stowarzyszenie Ekologiczne Marlewo i zaczął wojować z armią. Mieszkańcy organizowali demonstracje, słali protesty do instytucji państwowych i samorządowych. Swoim problemem zainteresowali polityków, wreszcie wojsko.
- Walczymy od wyprowadzenie bazy z Poznania - podkreśla Małecki. Tego celu nie udało im się osiągnąć, ale i tak mogą być zadowoleni. Wojsko ostatecznie zgodziło się, by regularnie mierzyć hałas wokół lotniska. - Przepisy nakazują założyć system, kiedy liczba operacji powietrznych osiągnie poziom 10 tysięcy rocznie. W Krzesinach operacji jest o połowę mniej, ale do instalacji urządzeń pomiarowych zobowiązuje nas decyzja wojewody - przyznaje pułkownik Jacek Adamek, szef Wojskowego Zarządu Infrastruktury w Poznaniu.
System monitoringu będzie się składał z kilku czujników rozstawionych wokół bazy oraz urządzeń zbierających dane. Dostęp do nich będzie miało wojsko, ale też instytucje cywilne. Koszt inwestycji to prawie półtora miliona złotych. - System powinien zacząć działać do końca roku - informuje pułkownik Adamek.
Pomiary hałasu wokół bazy w Krzesinach zostały wykonane już wcześniej. Na ich podstawie wokół lotniska powstał tak zwany obszar ograniczonego użytkowania. Mieszkańcy każdej z trzech stref mogą się domagać od wojska odszkodowań za hałas oraz związany z tym spadek wartości majątku. I często z tej możliwości korzystają. Do poznańskich sądów wpłynęło kilkaset pozwów przeciw armii. - Tylko w naszej kancelarii prowadzimy 12 tego typu spraw. 11 z nich zostało prawomocnie zakończonych, dziewięć wyrokami korzystnymi dla naszych klientów. Wywalczyli oni od kilkudziesięciu do około 200 tysięcy złotych - wyjaśnia Radosław Howaniec z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Majchrzak, Szafrańska i Partnerzy w Poznaniu.
Problem w tym, że według mieszkańców strefy zostały źle rozrysowane. - W naszym odczuciu są zbyt małe - przyznaje Małecki. W podobnym tonie wypowiada się Magdalena Nyćkowiak, radna z Lubonia pod Poznaniem. - W czerwcu i lipcu dostaliśmy do przetestowania specjalistyczny sprzęt i sami zmierzyliśmy hałas. Mieliśmy dwa punkty pomiarowe - jeden zlokalizowany w strefie, drugi poza nią. W obydwu przypadkach zanotowaliśmy przekroczenia normy - przyznaje.