Na stronie 36. pułku pod datą 4 sierpnia 2011 r. nie zanotowano żadnego wydarzenia. Niesłusznie, bo tego dnia premier z ministrem obrony ogłosili, że pułk likwidują. Za to w kolejnych dniach od wydarzeń aż kipiało. Lotnicy ze specjalnego wręczali sobie odznaki pamiątkowe oraz odznaczenia resortowe. Uczestniczyli w uroczystych akademiach z udziałem orkiestry, a raz nawet w air show. To nie wszystko – pułk wydał ulotkę propagandową. Chwali się w niej tym, że woził Lecha Kaczyńskiego.
Wszystko to znaczy, że życie po życiu istnieje.
1
Nieoczekiwanie 4 sierpnia po południu Donald Tusk i nowy minister obrony Tomasz Siemoniak zwołali konferencję prasową. Dziennikarzy zaproszono na trawnik na tyłach MON. Wszyscy przypuszczali, że może chodzić o coś ważnego. I na to wyglądało. O 14.40 PAP nadała pilną depeszę:
„36. specpułk rozformowany, 13 oficerów, w tym 3 generałów, zdymisjonowanych – premier".
Wszystko to było odpowiedzią na raport Millera o katastrofie smoleńskiej.
Dziennikarze dopytywali, co znaczy rozformowanie? Tomasz Siemoniak tłumaczył, że w przekładzie z wojskowego na nasze chodzi o likwidację. Minister zapewniał: „Nie ma wątpliwości co do tego, że 36. pułku nie będzie. W najbliższym czasie zamierzam podpisać stosowne dokumenty organizacyjno-etatowe".
Oznaczało to, że z 36. koniec.
Premier z ministrem oznajmili przy tym, że pułk nie będzie woził już żadnych ważnych polityków. Jaki i tupolew zostaną sprzedane – jeśli ktoś je zechce kupić. ViP-om zostaną helikoptery, ale i te będą latały w innej jednostce.
2
W pułku nie oglądali tej konferencji albo nie wzięli jej na serio. Jednostka została wzmocniona kadrowo o rzeczniczkę prasową porucznik Agnieszkę Kossowską i przygotowywała się do ważnego wydarzenia w swoim życiu: odpalenia unowocześnionej strony w Internecie.
I wszystko udało się znakomicie.
17 sierpnia 2011 roku (13 dni po decyzji o likwidacji pułku) pani porucznik informowała: