Rozstrzygnął o tym ostatecznie wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Funkcjonariusz powiatowej drogówki w woj. śląskim Piotr N. (dane zmienione) miał dobrą opinię do czasu, gdy zamiast dać mandat za nadmierną prędkość, wystawił mandat karny na 50 zł za przechodzenie przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Przyjął za to dwa opakowania karmy dla zwierząt wartości 90 zł.
Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, wyszło na jaw, że nie był to odosobniony przypadek. Ustalono, że funkcjonariusz pięciokrotnie wystawiał mandaty za występki drogowe inne niż te, których dopuścili się kierowcy kontrolowanych przez niego pojazdów. Przepytywany później w postępowaniu karnym, powiedział, że troszczył się o wyniki statystyczne macierzystej jednostki policji i uwzględniał sytuację materialną kierowców.
Rozkazowi o zwolnieniu Piotra N. ze służby powiatowy komendant policji nadał rygor natychmiastowej wykonalności. Sąd rejonowy umorzył bowiem postępowanie karne w stosunku do jednego z czynów z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną, ale w stosunku do pozostałych czynów zastosował warunkowe umorzenie postępowania. Taki wyrok zapada wtedy, gdy wina sprawcy i okoliczności zarzucanego mu przestępstwa nie budzą wątpliwości. Funkcjonariusz nie może więc nadal służyć w policji.
Gdy Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach nie uwzględnił skargi zwolnionego funkcjonariusza, Piotr N. zaskarżył ten wyrok do NSA. Powtórzył, że jego czyny nie wskazują na motywację zasługującą na szczególne potępienie. Błędnie przyjęto, że uniemożliwiają pozostawienie go w służbie w policji.