Pediatrzy ze szpitala w Prokocimiu odchodzą z pracy

- To krzyk rozpaczy polskiej pediatrii – mówią lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Pod koniec września wypowiedzenia złożyło 26 ich kolegów i dyrektor placówki.

Publikacja: 04.10.2021 14:58

Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu

Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu

Foto: PAP/Jacek Bednarczyk

- Pod koniec września wypowiedzenia umów o pracę złożyło 26 lekarzy naszego szpitala oraz jego dyrektor prof. Krzysztof Fyderek. To nie protest, a działanie w poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo. Obecna forma pracy stwarza realne zagrożenie dla pacjentów, ale także dla personelu – mówił podczas poniedziałkowej konferencji dr Łukasz Klasa, neurochirurg z oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu.

I ostrzegł, że o złożeniu wypowiedzenia myślą kolejni pracownicy placówki, nie tylko lekarze. Dotychczasowe wypowiedzenia grożą paraliżem pracy oddziałów pediatrii, pulmonologii z alergologią, reumatologii oraz oddziału leczenia żywieniowego. We wszystkich leczone są dzieci z najbardziej skomplikowanymi chorobami.

Czytaj więcej

Podwyżka o 19 zł brutto nie zatrzymała lekarzy w szpitalach

Lekarze z Prokocimia wraz z medykami z 9 innych ośrodków akademickich już trzy lata temu ostrzegali ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, że jeśli nie podejmie pilnych działań naprawczych, w klinicznych szpitalach pediatrycznych zabraknie personelu. Już wówczas trudno było zapełnić grafiki dyżurowe, ale – jak mówią lekarze – dotychczas zawsze się to udawało. We wrześniu po raz pierwszy w historii dyrektor miał podpisać „dziurawy” grafik z niezapełnionymi dyżurami.

Zdaniem lekarzy z Prokocimia, przyczyny obecnej sytuacji kadrowej w placówce są złożone – chodzi nie tylko o zbyt niskie wyceny wysokospecjalistycznych świadczeń pediatrycznych, ale także warunki pracy w publicznej ochrony zdrowia w Polsce. Zauważają, że szpitale kliniczne przestają być pożądanym miejscem pracy, a coraz więcej obecnych rezydentów swoją przyszłość widzi poza szpitalami.

W efekcie nie będzie komu leczyć najbardziej skomplikowanych chorób, którymi zajmować się mogą tylko wysoko wyspecjalizowani lekarze.

Czytaj więcej

Od piątku medycy zaostrzają protest w białym miasteczku 2.0

- Nasz obecny minister zdrowia Adam Niedzielski fantastycznie cytuje wszystkie statystyki. Niestety, nie wyciąga z nich wniosków. Brak lekarzy doprowadza do tak dramatycznych sytuacji jak w naszym szpitalu – mówił z kolei dr Piotr Jaszczyński z oddziału terenowego OZZL w Prokocimiu.

A przewodniczący OZZL dr Krzysztof Bukiel dodał, że być może rządzący powinni zdecydować, czy chcą utrzymywać publiczną ochronę zdrowia w Polsce. – Trzeba pójść do ministra zdrowia i premiera i zapytać, czy ich zdaniem szpitale kliniczne są jeszcze w Polsce potrzebne. Jeśli tak, to niech przyjadą do Prokocimia i powiedzą, jak naprawić sytuację w ochronie zdrowia – podsumował dr Bukiel.

- Pod koniec września wypowiedzenia umów o pracę złożyło 26 lekarzy naszego szpitala oraz jego dyrektor prof. Krzysztof Fyderek. To nie protest, a działanie w poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo. Obecna forma pracy stwarza realne zagrożenie dla pacjentów, ale także dla personelu – mówił podczas poniedziałkowej konferencji dr Łukasz Klasa, neurochirurg z oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Posiadaczy starych kominków czeka kara lub wymiana. Terminy zależą od województwa
W sądzie i w urzędzie
Prawo jazdy nie do uratowania, choć kursanci zdali egzamin
Podatki
Od 1 października nie dodzwonimy się do swojego urzędu skarbowego
Prawo dla Ciebie
Prawo na czas powodzi. Kary za odmowę ewakuacji, ale i pomoc państwa
Prawo karne
Powódź 2024. Szaber to kradzież zasługująca na szczególne potępienie