Kapryśny mamut wstrzymał loty na skoczni Kulm

Mistrzostwa świata w lotach narciarskich, które zaczynają się na skoczni Kulm, to impreza sezonu dla wielu, ale nie dla Polaków, których wśród kandydatów do miejsc w czołówce nie ma.

Publikacja: 26.01.2024 03:00

Kapryśny mamut wstrzymał loty na skoczni Kulm

Foto: Adobe Stock

Konkursy w Zakopanem były łykiem optymizmu, skoro najpierw drużyna, a później Aleksander Zniszczoł ożywili na chwilę w kibicach nadzieje na podium Pucharu Świata, ale skończyło się na 11. i 6. miejscu, bo podopiecznym Thomasa Thurnbichlera do najlepszych wciąż daleko. Narciarska zima przekroczyła już półmetek, a Polaka w czołowej dziesiątce konkursu nie było i wciąż nie ma.

Niektórzy – wspierając przed wizytą w Bad Mitterndorf chmurne nastroje – dorzuciliby, że nasi skoczkowie nigdy nie uchodzili za wybitnych lotników, jak Norwegowie czy Słoweńcy, ale kiedy byli w formie, to radzili sobie przecież także na tych największych skoczniach.

Czytaj więcej

Skoki narciarskie w Zakopanem. Polacy tuż za czołówką, czyli postęp bez błysku

Kamil Stoch sześć lat temu został w Oberstdorfie wicemistrzem świata lotników, brąz wtedy i dwa lata później w Planicy zdobyła też drużyna. Trzech medalistów, a więc także Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki, wystartuje i teraz. Skład reprezentacji uzupełniają Zniszczoł oraz Paweł Wąsek. Obaj latali już w karierze daleko poza granicę 200. metra, ten pierwszy wyrasta wręcz na lidera kadry.

Udział w konkursie weźmie tylko czterech. Wybór nie jest łatwy, bo czwartkowe skoki – pierwsze w sezonie na mamucie – odwołano z powodu porywistego wiatru, przez który organizatorzy zatrzymali nawet wyciąg. Kwalifikacji w ogóle nie będzie i do pierwszej serii przystąpi 47 skoczków.

Kibice w Polsce prawdopodobnie znów zobaczą imprezę z takiej perspektywy jak w 2016 roku – wtedy odbyły się poprzednie mistrzostwa świata w lotach na Kulm – kiedy Polacy odgrywali drugoplanowe role. Drużyna zajęła wówczas piąte miejsce, a najlepszy indywidualnie był 15. Kubacki, dla którego najbliższe zawody będą wyjątkowe.

Czytaj więcej

Skoki narciarskie w Zakopanem. Czerwone światło dla Polaków wciąż się świeci

Wśród kibiców pod skocznią po raz pierwszy tej zimy ma się pojawić jego żona Marta. Jej serce w marcu ubiegłego roku stanęło cztery razy, życie 31-latce uratowali wujkowie oraz lekarze. Dziś ma wszczepiony rozrusznik serca, a kilkanaście dni temu reprezentowała męża podczas Gali Mistrzów Sportu.

Kubacki wycofał się wtedy z ostatnich zawodów Pucharu Świata i wrócił do domu, żeby być przy żonie. Anze Lanisek, który ostatecznie wyprzedził go w klasyfikacji generalnej, wszedł w Planicy na podium ze zdjęciem Polaka. Teraz na Kulm zabraknie z kolei jego, bo choć lotnikiem jest wybitnym, to kilka dni temu podczas treningu zerwał więzadło poboczne w kolanie.

Kontuzja Laniska odchudziła listę faworytów, której przewodzi lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, rekordzista świata (253,5 m) i brązowy medalista sprzed dwóch lat Austriak Stefan Kraft. Tytułu broni Norweg Marius Lindvik, który jednak tej zimy na podium był tylko raz.

Miejsca wyższego niż ósme nie zajął w trwającym sezonie aktualny wicemistrz świata lotników Słoweniec Timi Zajc, ale niewykluczone, że na mamucie się przebudzi. Konkurs w Wiśle wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi, który medalu w tej specjalności jeszcze nigdy nie zdobył. Nadzieje Niemców będzie reprezentował zapewne przede wszystkim drugi w Zakopanem Andreas Wellinger.

Byłych mistrzów świata w lotach kilku na liście startowej jest, bo obok Lindvika swój występ zapowiedzieli także Szwajcar Simon Ammann (2010), Słoweniec Peter Prevc (2016) oraz Karl Geiger (2020). Ten przedostatni złoto zdobył właśnie w Bad Miterndorf i jest rekordzistą obiektu (244 m).

Czytaj więcej

Trener Thurnbichler ma ból głowy

Mistrzostwa wracają na Kulm, bo choć jeszcze niedawno akolici lotów wieszczyli ich rozwój i ekspansję nawet poza 300. metr, to obecnie odpowiednich obiektów wciąż jest na świecie tylko pięć – także Vikersund, Planica, Oberstdorf oraz Harrachov, który powstał w 1980 roku, więc jest w tym gronie najmłodszy – i nie brakuje głosów, że dziś to nie tyle skocznie mamucie, ile raczej dinozaury.

Zawody indywidualne, jeśli pogoda pozwoli, potrwają dwa dni (piątek oraz sobota od 14.00), bo są złożone z czterech serii. Organizatorzy wierzą, że regulaminowi Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) stanie się zadość i rywalizację poprzedzi oficjalny trening, który zaplanowali na 9.00.

Niedziela to konkurs drużynowy, który także rozpocznie się o 14.00. Tytułu bronią Słoweńcy, ale pod nieobecność Laniska faworyci są inni. Trzy z ośmiu poprzednich edycji wygrali Austriacy, a pięć – Norwegowie. Złota nigdy nie zdobyli Niemcy, ale cztery z pięciu ostatnich imprez kończyli jako drudzy. Lista medalistów zawiera sześć krajów – także Polskę oraz Finlandię – i to się raczej nie zmieni.

Transmisje w TVP 1, TVP Sport i Eurosporcie

Konkursy w Zakopanem były łykiem optymizmu, skoro najpierw drużyna, a później Aleksander Zniszczoł ożywili na chwilę w kibicach nadzieje na podium Pucharu Świata, ale skończyło się na 11. i 6. miejscu, bo podopiecznym Thomasa Thurnbichlera do najlepszych wciąż daleko. Narciarska zima przekroczyła już półmetek, a Polaka w czołowej dziesiątce konkursu nie było i wciąż nie ma.

Niektórzy – wspierając przed wizytą w Bad Mitterndorf chmurne nastroje – dorzuciliby, że nasi skoczkowie nigdy nie uchodzili za wybitnych lotników, jak Norwegowie czy Słoweńcy, ale kiedy byli w formie, to radzili sobie przecież także na tych największych skoczniach.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Skoki narciarskie
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 m. Rekord, który może zmienić skoki narciarskie
Skoki narciarskie
Kamil Stoch chce znów wygrywać. Ma w tym pomóc osobisty trener
Skoki narciarskie
Kamil Stoch z własnym trenerem. Polski Związek Narciarski wyraził zgodę
Skoki narciarskie
Konkurs lotów w Planicy. Kryształy były dla innych
Skoki narciarskie
Planica. Ostatni kryształ dla Daniela Hubera, piękne loty Olka Zniszczoła