Przed tygodniem wszystko skończyło się szybko, a finał PlusLigi nie zdążył rozgrzać kibiców. Jastrzębski Węgiel przejechał się po rywalach walcem i błyskawicznie wywalczył złote medale za mistrzostwo Polski. ZAKSA w trzech meczach wygrała tylko jednego seta - takiego scenariusza chyba nikt się nie spodziewał. Można było mieć wątpliwości czy zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla zdążą się odbudować.
Tydzień po ostatnim meczu finału obie drużyny spotkały się jeszcze raz i to na włoskiej ziemi, w walce o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Włoscy kibice na pewno liczyli, że w hali w Turynie zobaczą przynajmniej jedną swoją drużynę, a tymczasem swoje święto mieli włoscy fani.
Czytaj więcej
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra z Jastrzębskim Węglem w finale Ligi Mistrzów. Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS) Sebastian Świderski mówi „Rz” o organizacji meczu, szkoleniu oraz wyższości naszej ligi.
Do Turynu przyjechało wielu kibiców Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, na trybunach wymieszali się z włoskimi fanami i na pewno nie żałowali, że przejechali przez pół Europy za swoimi ulubieńcami, choć do Polski zadowoleni mogli wracać fani tylko jednej z drużyn.
Już pierwszy set zwiastował wielkie emocje, bo kończył się na przewagi. Walka toczyła się niemal punkt za punkt, a w końcówce decydowały mocniejsze nerwy. Jan Hadrava pomylił się na zagrywce, Moustapha M'Baye został zablokowany, a Tomasz Fornal lekko wstrzymał rękę na zagrywce i jastrzębianie stracili przewagę. Za chwilę asa zaserwował Aleksander Śliwka i wydawało się, że to ZAKSA zwycięży w pierwszej partii. Nic z tego, na zagrywkę wszedł Rafał Szymura i zmylił przyjmujących ZAKSY. Trener Tuomas Sammelvuo wziął czas, ale to nic nie dało. Zablokowany został Bartosz Bednorz i Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszą partię.