Nowo wybrani samorządowcy powinni złożyć kilka dokumentów dotyczących ich majątku. Na przedstawienie oświadczeń majątkowych mają 30 dni od daty ślubowania, a na pozostałe, w tym oświadczenia o działalności gospodarczej małżonka - 30 dni od dnia wyboru. Trzeba od razu zapytać, czy chodzi o dzień głosowania czy ogłoszenia wyników.
Znowelizowana niedawno ordynacja wyborcza stanowi, że sankcją za spóźnienie w składaniu oświadczeń jest utrata mandatu. W ustawach samorządowych wciąż jednak funkcjonują przepisy, które mówią, że grozi za to jedynie utrata diety. Wskutek niedopatrzenia ustawodawcy doszło do kolizji dwóch norm. Prawnicze reguły rozwiązywania takich sprzeczności pozwalają przyjąć, że przepis późniejszy uchyla wcześniejszy.
Nawet jednak wtedy okazuje się, że przepisy są niespójne i nieostre, a interpretacje mogą być różne. Zdaniem wielu autorytetów prawniczych, skoro nie było przepisów przejściowych, to nadal obowiązują dwie sprzeczne ze sobą ustawy, zawierające do tego fatalnie zredagowane przepisy. Wątpliwości konstytucjonalistów budzi też niewspółmierność sankcji do przewinienia, które można przecież uznać za nieistotne. Ich zastosowanie prowadziłoby do destabilizacji działania samorządów pełniących ważne funkcje publiczne i podważało werdykt wyborców. Na konstrukcję "nieistotnego naruszenia prawa" powołuje się prof. Michał Kulesza w swych analizach. Jest to instytucja znana prawu administracyjnemu. W art. 91 ust. 4 ustawy o samorządzie gminnym mówi się np., że "w przypadku nieistotnego naruszenia prawa organ nadzoru nie stwierdza nieważności uchwały, ograniczając się do wskazania, iż uchwałę wydano z naruszeniem prawa". Można by więc szukać tu analogii. Dla wielu prawników jest to jednak nie do przyjęcia. Są pewni, że utrata mandatu jest nieodwołalna.
Można się jednak zastanawiać, czy sytuacji tej nie da się jeszcze odwrócić, aby nie doprowadzać do kosztownych wyborów i zamieszania społecznego. Możliwe by to było za sprawą decyzji ustawodawcy. Parlament mógłby uchylić kontrowersyjne przepisy, wszak wątpliwa jest nawet ich konstytucyjność. To by jednak nie wystarczyło. Trzeba by uchylić również skutki tych przepisów i stwierdzić, że mandaty nie wygasają. Czy byłoby to jednak możliwe, skoro istnieje zasada niedziałania prawa wstecz? Zdaniem konstytucjonalisty dr. Ryszarda Piotrowskiego z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego można wysnuć wniosek, że w niektórych sytuacjach przepisy mogą działać wstecz, np. gdy jest to na korzyść zainteresowanego albo gdy chodzi o odebranie niesłusznie przyznanych przywilejów. Należy być jednak bardzo ostrożnym, aby nie narażać na szwank prestiżu prawa.
Niektórzy prawnicy, np. poseł Ryszard Kalisz, szukają wyjścia w prawie administracyjnym. Istnieje w nim przecież możliwość przywrócenia terminu. Samorządowcy mają prawo tłumaczyć się z niedotrzymania terminu przed swymi radami. Byłoby to jednak możliwe, gdyby uznać, że termin 30 dni na złożenie oświadczenia nie jest zawity (nieprzekraczalny). Raczej nie jest, ponieważ został obwarowany sankcją.