– Składają się na nią zmiana przepisów podatkowych oraz wprowadzanie zwolnień w podatkach lokalnych i wyłączeń spod tego opodatkowania. Odbywa się to bez uwzględniania interesów gmin i zazwyczaj bez refundowania im powstałego w wyniku zmiany prawa ubytku dochodów, mimo że taki obowiązek istnieje – powiedział „Rz” prof. Leonard Etel z Uniwersytetu w Białymstoku.
Do gminnej kasy nie trafiają też pieniądze od spadków i darowizn przekazywanych najbliższej rodzinie, bo parlament dwa lata temu wprowadził generalne zwolnienie z tego tytułu. Na dodatek w tym roku wprowadzone zostały dwie niższe stawki w podatku dochodowym od osób fizycznych (18 i 32 proc. zamiast dotychczasowych 19, 30 i 40 proc.), a odczuwane spowolnienie w gospodarce przełożyło się na niższe wpływy. Trzeba też pamiętać o trudniejszej sytuacji przedsiębiorców, którzy zasilają lokalne budżety pieniędzmi z podatku od środków transportowych.
– Obserwujemy wzrost wniosków o ulgi w podatkach lokalnych. Transportowcy mają mniej zleceń i oczekują rozłożenia na raty, odroczenia terminu zapłaty podatku czy wręcz jego umorzenia. Niższe są też wpływy z opłaty targowej czy skarbowej – wylicza Danuta Kamińska. – Szczególnie trudną sytuację będą miały „bogate” miasta, które mimo obniżenia wpływów podatkowych muszą odprowadzać obowiązkową wpłatę do budżetu państwa na zwiększenie części równoważącej subwencji ogólnej, tzw. janosikowe. Dla miast zrzeszonych w UMP to kwota przekraczająca 1,3 mld zł.
[srodtytul]Złe prawo trafia przed sąd[/srodtytul]
Swoje dokładają także sądy administracyjne, których orzecznictwo nie jest jednolite. Zadania nie ułatwia słaba jakość przepisów regulujących podatki lokalne lub ich brak. Na tym gruncie dochodzi do sporów między podatnikami a gminą, a każda przegrana zmusza je do oddawania olbrzymich pieniędzy. Tak jest np. ze zwrotem podatku od nieruchomości za drogi wewnętrzne, który był pobierany przez gminy w latach 2004 – 2006, a który teraz muszą zwracać, bo jak się okazało, nie było podstaw do jego pobierania. Takich problemów jest więcej i dotyczą m.in. opodatkowania budowli, tablic reklamowych i billboardów. Obecne kłopoty finansowe gmin potęgują ich obawy utraty refundacji z UE wielu realizowanych na ich terenie inwestycji infrastrukturalnych.
– Pozostaje albo renegocjować umowę na dotacje z UE, by przesunąć w czasie wykorzystanie środków finansowych, albo się postarać o własny wkład z innego źródła, np. poprzez pożyczkę czy kredyt komercyjny – radzi Adam Allen, menedżer w Dziale Ulg i Dotacji Inwestycyjnych Ernst & Young.