Podkopany kasztan to kłopot inwestora

Spółka nie musi zapłacić ?do kasy miasta horrendalnie wysokiej kary za uszkodzenie drzewa, którego dopuścił się wykonawca robót.

Publikacja: 21.03.2014 12:15

Red

Czasami jedno drzewo może zachwiać finansami firmy. Przekonała się o tym spółka z Trójmiasta.  Prezydent miasta wymierzył jej  karę za zniszczenie kasztanowca białego. Drzewo zostało uszkodzone w trakcie wymiany rur ciepłowniczych. Kwota kary była niemała. Wyniosła bowiem 116 675,21 zł. Spółka miała ją zapłacić, jeżeli  w ciągu trzech lat kasztanowiec uschnie.

Konar czy korzenie

Prezydent miasta stwierdził, że spółka powinna ponieść odpowiedzialność na podstawie art. 88 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie przyrody (dalej: ustawa). Zgodnie z nim ponosi się odpowiedzialność za zniszczenie drzewa na skutek niewłaściwego wykonywania robót ziemnych lub wykorzystania sprzętu mechanicznego w sposób niewłaściwy dla roślinności. Zanim jednak  miasto  wymierzy karę, musi  wykazać winę sprawcy.

Za winą spółki przemawiała  opinia biologiczna drzewa  specjalisty ds. pielęgnacji zieleni. Wykazała ona, że doszło do zniszczenia korzeni, co może prowadzić do obumarcia drzewa. Spółka nie pogodziła się z karą i odwołała się od decyzji prezydenta miasta. W skardze podniosła, że wymianą rur zajmowała się firma zatrudniona przez spółkę, a nie ona sama. Nie można więc jej obarczać winą za coś, czego nie zrobiła.  Administracyjna kara pieniężna powinna być bowiem wymierzona podmiotowi, który dopuścił się naruszeń.

Poza tym kara jest niewspółmiernie wysoka w stosunku do  uszkodzenia.  Prezydent miasta  nie doszukał się winy umyślnej u wykonawcy robót. Tymczasem do uszkodzeń nie doszło celowo.  Kolejne zarzuty spółki dotyczyły źle obliczonej kary. Prezydent wziął pod uwagę  niewłaściwe parametry, dlatego kara  była tak wysoka.

Płacz i płać

Samorządowe kolegium odwoławcze, do którego trafiło odwołanie, utrzymało decyzję w mocy. W  jego ocenie zarzuty spółki nie są zasadne.

SKO podkreśliło, że kary z ustawy są rygorystyczne. Właściwy urząd jest zobowiązany je wymierzyć i nie może ich darować, nawet gdyby chciał.  Jedyna możliwość uniknięcia kary została przewidziana w  art. 88 ust. 3, 4 i 5 ustawy w  stosunku do uszkodzenia drzew lub krzewów, które nie wyklucza zachowania ich żywotności.

Kołowrotek sądowy

Spółka walczyła dalej. W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku powtórzyła zarzuty i argumentację  z odwołania do SKO. I tym razem wygrała. WSA przyznał jej rację i uchylił zaskarżone decyzje.

Sąd przyjął, że kara pieniężna, o której mowa w art. 88 ust. 1 ustawy, może być wymierzona wyłącznie posiadaczowi nieruchomości, na której doszło do zniszczenia lub usunięcia drzewa, i to w przypadku każdego z naruszeń wymienionych w tym przepisie w punktach od 1 do 3. Tymczasem karę nałożono na podmiot niebędący posiadaczem działki, na której rosło sporne drzewo.

Korzystny dla spółki wyrok zaskarżył prezydent miasta. Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wyrok WSA i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. NSA nie podzielił poglądu, że wymierzenie kary pieniężnej musi pozostawać w związku z posiadaniem nieruchomości.

Ponadto stwierdził, że WSA nie odniósł się do kwestii pomiaru drzewa na wysokości 130 cm, co ma istotne znaczenie dla końcowego wyniku badania legalności decyzji.

Z dokumentacji fotograficznej wynika bowiem, że drzewo rozwidla się na wysokości poniżej 130 cm, a więc trudno uznać – gdyby ustalenia te się potwierdziły – że jest to jeden pień (art. 85 ust. 3 ustawy o ochronie przyrody). W tej sytuacji trudno się zgodzić, że uschnięte konary należało uwzględnić przy obliczaniu obwodu pnia. W uzasadnieniu kwestionowanego wyroku brakuje również pełnych i czytelnych wskazań dotyczących dalszego przebiegu postępowania.

Kary jednak nie będzie

Tym razem WSA w Gdańsku w wyroku z 15 stycznia 2014 r. (II SA/Gd 863/13)  uwzględnił skargę spółki.  Spółka  – tłumaczył sąd – nie była faktycznym wykonawcą robót ziemnych, lecz inwestorem. Zdaniem sądu administracyjna kara pieniężna za zniszczenie drzewa w trybie art. 88 ust. 1 pkt 1 ustawy może być wymierzona jedynie podmiotowi, który dopuścił się zniszczenia drzewa wskutek niewłaściwego wykonywania robót w obrębie bryły korzeniowej. Jak zaznaczył Naczelny Sąd Administracyjny w uzasadnieniu swojego orzeczenia, nie można mówić o karze (nawet tylko administracyjnej) bez zawinienia czy zaniedbania osoby odpowiedzialnej. W okolicznościach sprawy trudno doszukać się zawinienia skarżącej spółki w jakiejkolwiek postaci.

W procesie inwestycyjnym, w zależności od rodzaju i skali inwestycji, mogą występować różne podmioty. Podmioty te mogą być, i z reguły są, związane stosunkami prawnymi o charakterze cywilnoprawnym. Zgodnie z art. 652 kodeksu cywilnego, jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie. Dokumentacja fotograficzna potwierdza, że w dacie zniszczenia systemu korzeniowego drzewo składało się z jednego pnia o zachowanej żywotności i dwóch pni wcześniej usuniętych. Drzewo rozwidlało się na trzy odrębne pnie, a zdjęcia fotograficzne zgromadzone w aktach sprawy potwierdzają, że rozwidlenie następowało na wysokości poniżej 130 cm. W takim wypadku każdy z trzech pni powinien być potraktowany jako odrębne drzewo i poddany oddzielnym pomiarom obwodu pnia.

W dacie zniszczenia drzewa żywotność zachował tylko jeden pień i tylko on powinien być uwzględniony przy pomiarach obwodu dla potrzeb określenia wysokości kary.    —Renata Krupa

Kiedy grozi kara

Wycięcie drzewa bez zezwolenia może zrujnować niejedną firmę. Ustawa o ochronie przyrody przewiduje surowe kary. Jeżeli urząd się o tym dowie (np. sąsiedzi poinformują), naliczy karę. Ta zaś równa jest trzykrotności opłaty wnoszonej podczas usuwania drzew przez osoby (firmy), które nie są z niej zwolnione. Wysokość kar jest zróżnicowana. Zależy od parametrów usuwanej zieleni. W grę wchodzą kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Są również postępowania, podczas których nakładane są kary znacznie przekraczające 100 tys. zł.

Czasami jedno drzewo może zachwiać finansami firmy. Przekonała się o tym spółka z Trójmiasta.  Prezydent miasta wymierzył jej  karę za zniszczenie kasztanowca białego. Drzewo zostało uszkodzone w trakcie wymiany rur ciepłowniczych. Kwota kary była niemała. Wyniosła bowiem 116 675,21 zł. Spółka miała ją zapłacić, jeżeli  w ciągu trzech lat kasztanowiec uschnie.

Konar czy korzenie

Pozostało 93% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"