Przedsiębiorcy zajmujący się przetwarzaniem śmieci z naszych domów nie mogą mieć pewności, czy nadal będą to robić. Przede wszystkim zależy to od tego, czy znajdą się w wojewódzkich planach gospodarki odpadami, które mają być zaktualizowane do 30 czerwca 2016 r. Szkopuł w tym, że samorządy dostały dość dużą swobodę w decydowaniu o tym, który zakład uznają za RIPOK.
Na początku 2015 r. zmieniła się ustawa o odpadach, w tym definicja RIPOK. W dalszym ciągu instalacją, do której trafią śmieci komunalne do przetworzenia, może być np. zakład mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów czy spełniająca tzw. najlepsze dostępne techniki w rozumieniu ustawy – Prawo ochrony środowiska. Do definicji dodano jednak sformułowanie, które powoduje, że za RIPOK można uznać za instalację wykorzystującą nowe dostępne technologie przetwarzania odpadów. I niby wszystko w porządku, skoro ustawodawca chce stawiać na nowoczesność. W praktyce może się jednak okazać, że przepis będzie bardzo różnie stosowany.
Daniel Chojnacki, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, zwraca uwagę, że zmieniony przepis został niefortunnie skonstruowany.
– RIPOK może zostać instalacja, która zawiera jakiś element nowoczesności, co nie musi być tożsame ze spełnieniem najlepszej dostępnej techniki w rozumieniu prawa ochrony środowiska – mówi Daniel Chojnacki. Tłumaczy, że kryterium nowoczesności nie daje też gwarancji, że odpady zostaną przetworzone odpowiednio i na wymaganym poziomie.
– Dodanie sformułowania, że RIPOK to także zakład wykorzystujący nowe dostępne technologie przetwarzania odpadów, może prowadzić do uznaniowości sejmików województw, które będą uchwalać nowe plany gospodarki odpadami – dodaje prawnik.