Spór w sprawie dotyczył 100 zł nadpłaty w opłacie za śmieci. Z żądaniem jej zwrotu wystąpił do prezydenta miasta właściciel mieszkania w bloku. Prezydent odmówił wszczęcia postępowania. Wytłumaczył, że wnioskodawca nie jest stroną postępowania.
Mężczyzna nie dawał za wygraną. W zażaleniu podkreślał, że prawo wystąpienia z wnioskiem o zwrot nadpłaty przysługuje podatnikom i płatnikom. On jako osoba władająca nieruchomością uiszcza opłaty na rzecz gminy.
Ta argumentacja nie przekonała samorządowego kolegium odwoławczego. Przypomniało, że w przypadku budynków wielolokalowych właściciele poszczególnych mieszkań nie są obowiązani do składania deklaracji i ponoszenia na rzecz gminy opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. To obciąża zarząd nieruchomości.
Ostatecznie spór o 100 zł trafił na wokandę najpierw Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi, a potem Naczelnego Sądu Administracyjnego. W obu skarżący przegrał.
NSA nie miał wątpliwości, że jego zarzuty były bezzasadne. Jak zauważył sędzia NSA Zbigniew Kmieciak, sporna sprawa to jeden z tych nierzadkich przypadków, gdzie trudno się dopatrzyć racjonalności w korzystaniu z drogi sądowej. W sprawie o 100 zł trzeba było przeprowadzić kosztowny proces, a tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi. Wyrok jest prawomocny.