Niezależnie od przyjętej formuły wyznaczania obszarów metropolii problemem będzie skuteczność i szybkość podejmowania decyzji na ich terenie - uważa Maciej J. Nowak, ekspert Rzeczpospolitej. A właściwie znalezienie złotego środka między brakiem decyzji a nadmiernym naruszaniem praw społeczności lokalnych.
Obszary metropolitalne – w uproszczeniu duże miasta wraz z powiązanym z nimi funkcjonalnie otoczeniem – stanowią przede wszystkim skutek procesu urbanizacji. Jak się bowiem podkreśla w literaturze, funkcje metropolitalne muszą się rozwijać w miarę równomiernie na danym terenie. Istnieją różne koncepcje zarządzania takimi obszarami.
[srodtytul]Dwa modele[/srodtytul]
[b] Pierwszy model to zarządzanie na podstawie fakultatywnych porozumień międzygminnych[/b]. Duże miasto zawiera porozumienia (albo nawet tworzy stowarzyszenia) z sąsiednimi jednostkami samorządu terytorialnego. Oczywiście dzieje się to w zakresie odpowiadającym woli organów tych jednostek. Można więc stwierdzić, że ze względu na dużą liczbę podmiotów uczestniczących w takich porozumieniach bardzo trudno wypracować w tej sferze jakiekolwiek konkretne decyzje. Taka formuła występuje de facto obecnie, kiedy to wobec braków ustawowych obszary metropolitalne tworzą się oddolnie (aczkolwiek z mizernym skutkiem).
[b]W drugim modelu gminy znajdujące się w strefie oddziaływania metropolii zostają w pełni podporządkowane jej władzom.[/b] W tym wypadku problemem może być nieposzanowanie przez centrum interesów społeczności lokalnych. W literaturze podnosi się, że obszary metropolitalne to tereny m.in. konfliktów społecznych i przestrzennych. W tym wypadku konflikty mogą zostać pogłębione przez arbitralne decyzje władzy metropolitalnej.