Strażacy ustawili na brzegu specjalny rękaw wodny chroniący przed zalaniem znajdujące się nieopodal budynki. Choć władze zapewniały, że kontrolują sytuację, tczewianie wzmacniali go workami z piaskiem. Gdyby przedarła się przez nie woda, konieczna byłaby ewakuacja ok. 50 rodzin.
- Gdyby stało się coś ekstremalnego, wszystko jest przygotowane i dopięte na ostatni guzik – uspokaja w rozmowie z "Rz" wojewoda pomorski Roman Zaborowski. I zapewnia, że nic nie grozi Żuławom, które często są podtapiane. Burmistrz leżącego na tym terenie Nowego Dworu Gdańskiego Tadeusz Studziński zaznacza, że ważne są doświadczenia z południa Polski.
– Choć nie jesteśmy bezpośrednio zagrożeni powodzią, robiliśmy rozeznanie dotyczące ewakuacji, którą lepiej prowadzić, gdy jeszcze nie ma wody – mówi "Rz". – Mamy zabezpieczoną ewakuację 15 tys. osób.
Do przyjęcia fali powodziowej szykuje się też Zachodniopomorskie. Tam fala kulminacyjna na Odrze dotrze dopiero około piątku lub soboty. Jednak wojewoda Marcin Zydorowicz już w poniedziałek rano w pięciu powiatach ogłosił stan pogotowia przeciwpowodziowego. – Obserwując to, co się działo z powodzią na południu Polski, wyciągnęliśmy podstawowy wniosek: z przygotowaniami nie wolno czekać – podkreśla wojewoda.
Wały są koszone, by łatwiej było odkryć ich słabe punkty. – Są takie odcinki, np. w okolicach Słubic, gdzie na wałach żerowały bobry, niszcząc zabezpieczenia – mówi "Rz" Andrzej Kreft, dyrektor Regionalnego Zarządu Melioracji i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. – Na odcinku Odry pod Słubicami spodziewane są najpoważniejsze kłopoty. Raczej nie obejdzie się bez ewakuacji. Wytypowano już do niej mieszkańców ok. 100 budynków. Jednak najgorszy scenariusz to połączone fale kulminacyjne na Odrze i Warcie.
Na południu Polski sytuacja powoli się poprawia. Ale wciąż zalana jest prawie cała gmina Wilków na Lubelszczyźnie. W Parchatce koło Puław o utrzymanie wału walczy kilkaset osób. W samych Puławach doszło wczoraj do tragedii. W Wiśle utopiła się 13-letnia dziewczynka pochodzenia romskiego. – Chodziła po tzw. podciągach, elementach konstrukcyjnych, na których nie powinna się znajdować. Najprawdopodobniej poślizgnęła się i wpadła do wody – relacjonował "Rz" Krzysztof Morawski, rzecznik puławskich strażaków. Została odnaleziona około 100 metrów od mostu, z którego spadła. Mimo reanimacji zmarła.