Wybory, władza i emocje

Zdobycie mandatu radnego i utrzymanie się przy władzy wymaga kompetencji, wiedzy i poparcia społeczeństwa. Ale w ciągu 20 lat samorządności zdarzały się też sytuacje kuriozalne i działania podstępne

Publikacja: 03.06.2010 18:40

Wybory, władza i emocje

Foto: rp.pl, Sławomir Stalmach sta Sławomir Stalmach

Z okazji 20-lecia samorządu terytorialnego przypominamy kilka głośnych przypadków akcji i działań samorządowców podczas kampanii wyborczych oraz w obronie zdobytych stanowisk. Dają one wyobrażenie o emocjach, jakie towarzyszą niekiedy samorządowcom.

W wyborach samorządowych w Polsce wybieramy blisko 50 tysięcy radnych oraz 2500 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Do dziś jedynie w co dziesiątej gminie w Polsce rządzi wójt albo burmistrz wybrany w pierwszych wyborach 20 lat temu. Pisaliśmy o tym w artykule pt.: [link=http://www.rp.pl/artykul/55682,455069_Dlugowieczni_w_samorzadach.html]„Długowieczni w samorządach”[/link]

[srodtytul]Na sobowtóra[/srodtytul]

Niezwykła, ale i dramatyczna historia, spotkała Ryszarda Grobelnego (PO), obecnego prezydenta Poznania.

Jakże musiał się zdziwić, gdy pewnego dnia, tuż przed wyborami w 2002 r. przeczytał na okładce Bezpłatnego Tygodnika Poznańskiego, że popiera swojego głównego kontrkandydata: „Bardzo dziękuję za poparcie mojej kandydatury udzielone przez wszystkich poznaniaków. W II turze wyborów na prezydenta miasta Poznania proszę o głosowanie na Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka - Ryszard Grobelny”.

Imię i nazwisko się zgadzało, bo równocześnie w wyborach samorządowych startował ... drugi Ryszard Grobelny. Zbieżność nazwisk była przypadkowa.

Sprawa trafiła do sądu, który szybko (b w trybie wyborczym) rozstrzygnął, że sztab Kaczmarka świadomie wykorzystał tę sytuację i wprowadził w błąd wyborców. Sztuczka się nie udała i Grobelny (obecny prezydent) wygrał.

A drugi Grobelny? Magia nazwiska jednak się opłaca. W tamtej kadencji obaj panowie Grobelni zasiadali w samorządzie Poznania.

[srodtytul]Gdy gabinety są za ciasne dla dwóch[/srodtytul]

W 2006 r. rozgrzewały nas szturmy wójta Henryka Doeringa, który odbijał swój gabinet w Krokowej niedaleko Pucka.

Wójt Doering (PSL) został odwołany przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza za - jak to podano w uzasadnieniu – liczne, powtarzające się naruszenia prawa w gminie. Jego miejsce, do wyborów samorządowych, miał zajmować komisarz Ireneusz Wiśniewski, miejscowy działacz PiS. Zajął więc gabinet w urzędzie.

W tym czasie Doering spacerował lub przesiadywał na ławeczce przed urzędem albo „pomieszkiwał” w sekretariacie. Wreszcie nie wytrzymał i po trzech dniach wszedł o świcie w towarzystwie ochroniarzy do swojego, dawnego gabinetu. Od tej pory to komisarz musiał szukać dla siebie miejsca.

Spór o gabinet zakończył dopiero sąd. Po kolejnych procesach wstrzymał wykonanie tzw. rozstrzygnięcia nadzorczego i oczyścił z zarzutów wójta. Ale... w tym czasie dobiegła końca kadencja.

W wyniku kolejnych, przedterminowych wyborów w 2007 r. Henryk Doering wrócił na stanowisko i do swojego gabinetu.

[srodtytul]Odwołani za brak informacji o rodzinie[/srodtytul]

Burmistrz Wolina Eugeniusz Jasiewicz (PSL) spóźnił się ze złożeniem oświadczenia majątkowego swojej żony. Radni natychmiast odwołali go ze stanowiska.

W ten sposób w 2007 r., na podstawie przepisów nakazujących samorządowcom złożenie takich oświadczeń w ciągu 30 dni od daty wyboru, mandaty utraciło w całej Polsce około 800 osób. W tym siedmiu burmistrzów: Wolina, Bytomia Odrzańskiego, Zagórza, Bodzentyna, Mosiny, Kętrzyna, Sycowa oraz wójt gminy Gorzkowice z woj. łódzkiego.

Niedługo potem Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją przepisy, na mocy których samorządowcy winni nieterminowego złożenia oświadczeń majątkowych swojego małżonka tracili mandaty.

TK stwierdził, że wygaszenie mandatu samorządowców to sankcja nieproporcjonalna do przewinienia - [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/orzecznictwo/orzeczenie.spr?id=23219] zobacz wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 marca 2007 r.[/link].

Po tej decyzji TK odwołany burmistrz Wolina oddał sprawę do sądu i wygrał. Sąd uznał, że uchwała rady o wygaszeniu mandatu burmistrza jest nieważna i nadal może on pełnić swoją funkcję.

W tym czasie jednak Wolinem zaczął już rządzić Jan Magda - komisarz powołany przez premiera. Na pierwszej sesji rady, już po wyroku sądu, obaj panowie usiedli obok siebie. Przez chwilę trwała konsternacja, bowiem w mieście była dwuwładza.

Wkrótce komisarz został odwołany i Jasiewicz do dziś jest burmistrzem Wolina.

[srodtytul]Najszybsi radni byli w Sycowie[/srodtytul]

Szczęścia nie miał natomiast Wojciech Kociński, burmistrz Sycowa na Dolnym Śląsku, który także, z tych samych powodów, stracił w 2007 r. stanowisko.

W jego miasteczku radni bardzo się pośpieszyli i natychmiast po odebraniu mandatu burmistrzowi wyznaczyli termin wyboru jego następcy. Mimo wyroku TK wybory się odbyły. Bezradna była nawet PKW. W wyborach wygrał dotychczasowy radny Sławomir Kapica, a były burmistrz Wojciech Kociński zaskarżył decyzję o jego odwołaniu do sądu.

Wojewódzki Sąd Administracyjnym we Wrocławiu uznał uchwałę radnych Sycowa, odwołującą burmistrza Kocińskiego, za niezgodną z konstytucją.

Powstał pat, bo obaj burmistrzowie uzyskali stanowisko burmistrza w wyborach. Obaj byli w prawie, nikt nie umiał powiedzieć, który ma ustąpić.

Sprawę rozstrzygnął dopiero pod koniec stycznia 2009 r. NSA. Stwierdził, że w tym wypadku nie można było unieważnić uchwały o wygaśnięciu mandatu burmistrza. Uchylił więc wyrok WSA.

I tak, do dziś, burmistrzem miasta i gminy Syców jest wybrany w tamtych błyskawicznych wyborach Sławomir Kapica.

Pisaliśmy o tym m.in. w artykułach: [link=http://new-arch.rp.pl/artykul/670592.html]„Trybunał ratuje samorządowców"[/link], [link=http://www.rp.pl/artykul/88816.html]„W jednej gminie nie może urzędować dwóch burmistrzów"[/link].

[srodtytul]Kampania nie zawsze uczciwa[/srodtytul]

Sąd Okręgowy w Olsztynie przyznał odszkodowanie Czesławowi Chotkiewiczowi, który w wyniku sfałszowania ostatnich wyborów samorządowych nie został wójtem Sorkwit (woj. warmińsko-mazurskie).

Chotkiewicz podczas pierwszego liczenia głosów wygrał, ale już przy drugim liczeniu wójtem ogłoszono jego rywala Piotra Wołkowicza.

Chotkiewicz zgłosił ten „cud nad urną” do sądu. Sąd skazał sekretarza gminy, ówczesnego przewodniczącego, zastępcę i członka komisji wyborczej w Rybnie na kary w zawieszeniu.

Wybory powtórzono, ale tylko w obwodzie, gdzie dopuszczono się fałszerstwa. Powtórne wybory wygrał Wołkowicz i to on jest do dziś wójtem.

Chotkiewicz może liczyć jedynie na odszkodowanie od fałszerzy. Sąd w wyroku jeszcze nieprawomocnym zasądził dla niego kwotę ponad 200 tys. zł.

[srodtytul] Nie było chętnych[/srodtytul]

Dwa miesiące temu w gminie Żołynia do obsadzenia było jedno miejsce po radnym, który zrzekł się swojej funkcji. Mandat po nim mógł przypaść osobie wybranej tylko w ponownych wyborach, bo takie rozwiązanie przewiduje prawo w gminach do 20 tys. mieszkańców. W większych miejscowościach radnym zostaje kolejna osoba z listy.

Wybory uzupełniające do rady gminy nie odbyły się, bo nikt nie chciał zostać radnym. Mieszkańców nie znęciła ani władza, ani blisko 500-złotowe diety samorządowe. Wybory odwołano.

Mandat radnego z tego okręgu pozostanie nieobsadzony aż do najbliższych wyborów samorządowych.

Nie jest to przypadek odosobniony. Według PKW tylko w ostatnich miesiącach nie odbyły się wybory uzupełniające w: Ustce, Brzyskach, Starym Czarnowie, Bukowinie Tatrzańskiej, Podedwórzu, Zaborzu, Osjakowie, Nowym Warpnie, Starym Lubotyniu, Bogutach-Piankach. Powód wszędzie ten sam - nie została zarejestrowana żadna lista kandydatów do rad gminnych.

[srodtytul]Awans w dół[/srodtytul]

Podczas wyborów samorządowych w 2006 r. doszło do sytuacji tragikomicznych. Niektórzy parlamentarzyści tak bardzo chcieli pomóc swoim wyborcom w regionach, że sami stanęli w wyborcze szranki.

W tym wypadku ich sukces okazał się fatalną pomyłką, bo według prawa uzyskanie mandatu w wyborach samorządowych automatycznie pozbawia mandatu poselskiego i senatorskiego.

Tak właśnie stracił mandat poseł PiS Józef Rojek. Wystartował do rady Tarnowa, nie bacząc, że według ordynacji samorządowej, którą kilka miesięcy temu sam uchwalał, w chwili wyboru straci mandat posła. Wystartował i wygrał.

Podobny przypadek przytrafił się elbląskiej senator Elżbiecie Gelert (PO). Została radną i straciła swój parlamentarny mandat.

W miejsce Rojka do Sejmu wszedł następny z listy partyjnej. Wybory do Senatu, w miejsce Gelert, należało powtórzyć. PO była wściekła.

Sam zaś koszt powtórki wyborów to ok. 1,8 mln zł.

Rojek w wyborach parlamentarnych w 2007 r. ponownie uzyskał mandat poselski. Gelert jest do dziś radną.

[srodtytul]Rządzić można nawet zza krat[/srodtytul]

Prezydent Piotrkowa Trybunalskiego Waldemar Matusewicz (SLD) był prawdopodobnie pierwszym, a może i jedynym prezydentem, który przez dziewięć miesięcy rządził miastem zza krat.

W 2004 r. został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW za łapówkarstwo. Został tymczasowo aresztowany.

Będąc w areszcie Matusewicz nie zrzekł się funkcji prezydenta miasta, a zbyt mała aktywność mieszkańców nie pozwoliła odwołać go w referendum. Frekwencja nie przekroczyła wówczas wymaganego 30-procentowego progu.

Rządził więc z więzienia.

W końcu sąd uznał go winnym. Matusewicz trafił do więzienia, które opuścił po 2 i pół roku.

[srodtytul]Burmistrz - nadzwyczajny obywatel[/srodtytul]

Na koniec, urzędowy przykład troski o własne imię.

Burmistrz Starego Sącza Marian Cycoń zasłynął tym, że jako urzędujący burmistrz został już honorowym obywatelem swojego miasta. Przystał na to po namowach radnych.

Prawo tego nie zabrania, a burmistrz zasłużył - argumentowali wnioskodawcy. Jeden z nich przyznał nawet, że długo musieli przekonywać burmistrza, żeby się zgodził. W końcu burmistrz uległ i od 2007 r. jest nadzwyczajnym mieszkańcem swojej gminy.

Z okazji 20-lecia samorządu terytorialnego przypominamy kilka głośnych przypadków akcji i działań samorządowców podczas kampanii wyborczych oraz w obronie zdobytych stanowisk. Dają one wyobrażenie o emocjach, jakie towarzyszą niekiedy samorządowcom.

W wyborach samorządowych w Polsce wybieramy blisko 50 tysięcy radnych oraz 2500 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Do dziś jedynie w co dziesiątej gminie w Polsce rządzi wójt albo burmistrz wybrany w pierwszych wyborach 20 lat temu. Pisaliśmy o tym w artykule pt.: [link=http://www.rp.pl/artykul/55682,455069_Dlugowieczni_w_samorzadach.html]„Długowieczni w samorządach”[/link]

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów