– Błędne jest stanowisko kolegium, że przekazanie decyzji przez osobę, która nie jest pełnomocnikiem, należy traktować jak każdą inną formę doręczenia – stwierdził w niedawnym wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. – Mogłoby to bowiem stanowić pokusę poszukiwania przez organy podatkowe pozaustawowych form doręczania pism, gdy są problemy ze stosowaniem trybów doręczenia wynikających z ordynacji podatkowej – wyjaśnia WSA.
Chodziło o ustalenie prawidłowej wysokości podatku od nieruchomości od gruntów posiadanych przez przedsiębiorcę. Gmina określiła spółce podatek w wysokości prawie 60 tys. zł. Przyjęła bowiem, że powinna zapłacić podatek od gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej o powierzchni ponad 74 tys. mkw., podczas gdy zadeklarowała jedynie 700 mkw.
Różnica wynikała z rozbieżności w przyjęciu, czy działka, na której spółka realizowała inwestycję, podlega opodatkowaniu tylko z tego powodu, że należy do niej, niezależnie od jej faktycznego wykorzystania.
Korespondencja od gminy w toku postępowania była odbierana pod adresem, na który kierowane były przesyłki przez pracownika spółki. Decyzja kończąca to postępowanie, skierowana na ten sam adres, wróciła jednak do organu z adnotacją „nie ma takiego adresu".
Gmina przesłała wydaną decyzję radcy prawnemu, który, jak wynika z dalszego biegu zdarzeń, korespondencję przekazał spółce. Radca ten nie był jednak pełnomocnikiem spółki w tej sprawie.