Partnerstwo publiczno-prywatne miało być jednym ze sposobów na poprawę stanu polskiej infrastruktury. Niestety nie wypaliło. Choć ustawa obowiązuje już ponad półtora roku, nie zrealizowano ani jednego projektu w modelu PPP. Jednym z powodów są skomplikowane procedury, które muszą poprzedzać każdą inwestycję. Samorządy są obowiązane do przeprowadzania czasochłonnych i kosztownych analiz, choć nawet nie wiedzą, czy będą miały możliwość skorzystania z PPP. I nie ma znaczenia, czy chodzi o małą inwestycję, np. budowę niewielkiego parkingu, czy też o olbrzymi projekt, jak budowa metra.
W przygotowanym projekcie nowej ustawy o PPP Ministerstwo Gospodarki dostrzegło potrzebę rozróżnienia projektów małych i dużych. Dlatego też inwestycje o wartości do 50 tys. euro mają być zwolnione z obowiązku przeprowadzania niektórych analiz. Samorządy przygotowujące takie projekty nie będą musiały badać orientacyjnego rachunku zysków i strat ani obliczać wskaźników efektywności, w tym wewnętrznej stopy zwrotu z inwestycji oraz zaktualizowanej wartości netto przedsięwzięcia. Będą też mogły pominąć szacowanie wartości poszczególnych rodzajów ryzyka i analizę skutków oraz kosztów zapobiegania lub minimalizowania skutków wystąpienia zidentyfikowanych rodzajów ryzyka.
Projekt ustawy wprowadza też kilka innych zmian, ale zdaniem jego krytyków nie uproszczą one procedur. Za główny mankament uważa się nadal rozbudowane analizy, które w pełni trzeba będzie przeprowadzać od progu 50 tys. euro.
Mniej wątpliwości powinny natomiast budzić terminy użyte w ustawie. Projekt doprecyzowuje m. in., jak rozumieć zadanie publiczne czy usługę publiczną. Dużo klarowniej też wyjaśnia, jakie inwestycje mogą być realizowane na zasadach PPP.
Pozwala też, co jest ważną nowością, na inwestowanie w trybie PPP z wykorzystaniem środków pozyskanych z unijnych funduszy. Gminy zdają się zapominać, że podobne do PPP możliwości, przynajmniej w zakresie inwestycji budowlanych, stwarza im prawo zamówień publicznych. Przewiduje ono możliwość udzielania tzw. koncesji na roboty budowlane. Zasada jest podobna jak w PPP. Wykonawca zamiast zapłaty bądź jej części zyskuje prawo do użytkowania obiektu przez określony czas. Przykładowo: firma remontuje budynek, w którym na piętrze powstanie biblioteka publiczna. Nie dostanie za to pieniędzy, ale przez np. dziesięć lat będzie mogła korzystać z lokali handlowych na parterze budynku (np. wynajmując je).