Włączenie urzędów pracy do administracji samorządowej nie utrudniło, ale też nie ułatwiło wykonywania zadań, jakie powierzyły im przepisy. Mogłoby być lepiej, gdyby usprawnić współpracę z samorządami i ich jednostkami – wynika z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej dotyczącego funkcjonowania urzędów pracy.
Z raportu wynika, że rola urzędów pracy w pośrednictwie pracy jest bardzo ograniczona. Pracodawcy rzadko przekazują im informacje o wolnych etatach, jeszcze rzadziej korzystają z pośrednictwa przy zatrudnianiu.
– Zdaniem pracodawców tzw. pośredniaki są dopiero na dziesiątym miejscu wśród sposobów pozyskiwania nowych pracowników. Urzędnicy nie kontaktują się z firmami i zbyt mało aktywnie starają się rozpoznać ich potrzeby – mówi Marianna Zieleńska z IBnGR.
Owszem, zmiany na rynku pracy powodują, że ostatnio pracodawcy bardziej interesują się możliwością skompletowania załogi we współpracy z PUP. Cóż z tego jednak, skoro jeden pośrednik przypada na 1600 bezrobotnych?
Szacunki dokonywane przez PUP wskazują, że 44 proc. czasu pracy ich załogi pochłania działalność administracyjna, która nie jest związana bezpośrednio z obsługą bezrobotnych i pracodawców. Zła jest także ich sytuacja lokalowa.