To jedna ze zmian wprowadzonych w nowelizacji prawa zamówień publicznych. Jej wejścia w życie można się spodziewać już po wakacjach, gdyż prawdopodobnie zostanie uchwalona jeszcze przed przerwą w pracach parlamentu – została już przyjęta przez Sejm i trafiła do Senatu.
Na czym polegać będzie nowość? Dzisiaj wykonawca może odwołać się do Krajowej Izby Odwoławczej tylko wtedy, gdy wartość zamówienia wynosi co najmniej 133 tys. euro lub 206 tys. euro (w zależności od tego, kto organizuje przetarg: administracja centralna czy samorządowa). Poniżej tych progów przysługuje mu jedynie prawo do składania protestów. Te jednak są rozstrzygane przez samego zamawiającego, który na dodatek może w ogóle pozostawić je bez odpowiedzi (protest uważa się wówczas za oddalony).
Po wejściu w życie zmienionej ustawy przedsiębiorcy będą mogli składać odwołanie także przy mniejszych zamówieniach – od kwoty 14 tys. euro. Odwołania te będą jednak mogły ograniczać się do wybranych kwestii.
Wolno będzie kwestionować wybór jednego z trzech niekonkurencyjnych trybów (negocjacje bez ogłoszenia, wolną rękę lub zapytanie o cenę), niewłaściwy opis sposobu oceny spełniania warunków udziału w postępowaniu, bezpodstawne wykluczenie wykonawcy i odrzucenie jego oferty. W pozostałym zakresie odwołania nie będą przysługiwały. Firmy nie będą więc mogły podważać poprawności specyfikacji istotnych warunków zamówienia, czy wytykać błędów w ofertach innych wykonawców. Będą natomiast miały prawo bronić własnych ofert, jeśli zamawiający chciałby je bezpodstawnie odrzucić.
Odwołania w pełnym zakresie wolno będzie składać dopiero od tzw. progów unijnych, które wynoszą 133 tys. i 206 tys. przy zamówieniach na dostawy lub usługi oraz 5,15 mln euro przy robotach budowlanych. O ile więc sytuacja firm startujących w przetargach na dostawy czy usługi poprawi się, o tyle firmy budowlane będą miały mniejsze prawa. Dopiero od wartości 5,15 mln euro będą miały szanse wykazać przed KIO, że konkurencyjna oferta powinna zostać odrzucona, gdyż zawiera błędy.