Firmy znane z fuszerki powinny być wykluczane z przetargów publicznych. Pozwalają na to zresztą przepisy. Zdarza się to jednak nadzwyczaj rzadko, gdyż ani urzędnicy, ani konkurenci nie wiedzą, czy dana firma rok wcześniej zawaliła roboty w innym województwie, czy też wykonała je prawidłowo.
– Tylko raz spotkałem się z wykluczeniem z powodu nienależytego wykonania zamówienia, i to wyłącznie dlatego, że ta sama firma po raz drugi startowała w przetargu zorganizowanym przez zamawiającego, dla którego wcześniej źle wykonała prace – mówi radca prawny Piotr Trębicki z kancelarii Gessel.
Zmianę ma przynieść nowelizacja prawa zamówień publicznych, nad którą Sejm kończy prace. Na stronie internetowej Urzędu Zamówień Publicznych powstanie czarna lista nierzetelnych przedsiębiorców. Dostęp do niej będzie miał każdy zainteresowany. Wiadomo więc będzie, kto może, a kto nie może startować w przetargach.
W praktyce czarna lista może jednak pozostać pusta. Trafić na nią mogą bowiem tylko te firmy, które wyrządzą szkodę, a szkoda ta zostanie stwierdzona w prawomocnym orzeczeniu sądowym. Tymczasem urzędnicy odpowiedzialni za nadzór nad wykonawcami nie kierują spraw przeciwko nierzetelnym firmom do sądów.
– Nie spotkałam się z ani jednym takim przypadkiem w całej mojej karierze – przyznaje Ewa Wiktorowska, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Konsultantów Zamówień Publicznych. – Niestety z jakichś względów zamawiający bardzo liberalnie podchodzą do oceny realizacji zamówień.