Rz: Na świecie od kilkunastu lat aktywny jest ruch społeczny Plain Language propagujący przystępny styl porozumiewania się w sferze publicznej. W wielu krajach prosty język wprowadzają rządy lub forsują organizacje pozarządowe. Co sprawiło, że zainteresował się pan standardem Plain Language i postanowił stworzyć zespół, który opracuje jego polską wersję?
Tomasz Piekot:
Wszystko zaczęło się w roku 2010 od badań na zlecenie. Dostaliśmy wtedy prośbę z ówczesnego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego o ocenę trudności tekstów o funduszach europejskich. Wtedy w Polsce nikt nie prowadził ilościowych badań tego typu. Na Politechnice Wrocławskiej znaleźliśmy inżynierów lingwistycznych i razem stworzyliśmy zespół badawczy Logios. Zaczęliśmy też obserwować to, co na świecie robi się z problemem nieprzystępnej komunikacji, i tak wpadliśmy na trop ruchu społecznego Plain Language, czyli ruchu prostego języka.
Jak standard prostego języka stosować w urzędzie?
Prosta polszczyzna to specyficzny sposób pisania. Nie jest to jednak twór sztuczny czy odmiana, którą nagle wymyślono w językoznawczym laboratorium. Ten styl pisania opracowano dość dawno w dużych organizacjach jako sposób radzenia sobie z natłokiem informacji. Kiedy menedżer czy szefowa nie mają czasu na czytanie 200 e-maili dziennie, trzeba pisać do nich klarownie i lapidarnie – to jest właśnie prosty język. Dziś, po wielu latach, wiemy, że przynosi on niezwykłe efekty i jest bardzo skuteczny. Co więcej, w ten sam sposób możemy pisać do przeciętnego obywatela, który ma słabsze kompetencje i niewiele czasu na przetwarzanie zalewających nas każdego dnia informacji.