Likwidację gabinetów politycznych w ministerstwach i na szczeblu samorządowym przewiduje projekt nowelizacji ustawy o pracownikach samorządowych oraz niektórych innych ustaw przygotowany przez Klub Kukiz'15. Podobny projekt składał PiS. Na ostatniej podkomisji posłowie wnieśli o rezygnację z części projektu. Chcą zlikwidować jedynie asystentów i doradców w samorządach.
– Projekt jest zbieżny z propozycjami PiS składanymi w poprzedniej kadencji Sejmu. Liczymy więc na poparcie. Posłowie partii rządzącej złożyli wniosek, by zrezygnować z likwidacji gabinetów politycznych w ministerstwach, decyzja jednak jeszcze nie zapadła – mówi poseł Tomasz Jaskóła, przewodniczący podkomisji zajmującej się projektem nowelizacji.
W prawie każdym resorcie
Rząd nie przedstawił podkomisji danych dotyczących liczby członków gabinetów politycznych i ich wynagrodzeń. Ministerstwa niechętnie odpowiadają też na pytania prasy (m.in. odpowiedzi na pytania „Rz" nie udzieliły Ministerstwo Środowiska czy Obrony Narodowej, w którym szefem gabinetu politycznego, a zarazem rzecznikiem prasowym jest Bartłomiej Misiewicz). Z tych, które otrzymaliśmy, wynika, że tylko w Ministerstwie Edukacji Narodowej zrezygnowano z takiego ciała. MSWiA zatrudnia jedną osobę w gabinecie. Najwięcej, bo aż dziewięć, liczy gabinet polityczny w Ministerstwie Cyfryzacji. Nie wszyscy jego członkowie pracują jednak w pełnym wymiarze.
W gabinetach w ministerstwach zarabia się zazwyczaj od ok. 6 do 8 tys. zł brutto.
Nie tak często
Z kolei w samorządowych gabinetach doradcy zarabiają średnio ok. 5,5 tys. zł miesięcznie, a asystenci 3,4 tys. zł, ale nie wspomagają każdego prezydenta, burmistrza, marszałka czy wójta.