Zniknąć ma skostniała struktura sądownictwa – tak o najnowszej wersji reformy wymiaru sprawiedliwości mówią jej autorzy. Każdy sędzia stanie się sędzią sądu powszechnego o jednakowym statusie, niezależnie od tego, w którym sądzie będzie orzekał. Przewiduje się rotacyjne orzekanie sędziów w sądzie pierwszej instancji i w sądzie odwoławczym. Jednolity status sędziów spowoduje, że ich wynagrodzenia będą jednakowe, różnicowane jedynie przez staż pracy. Nie będzie więc trzeba prowadzić procedur konkursowych na wyższe stanowiska sędziowskie.
Czytaj także: Reforma Temidy: sędzia pokoju zamiast sądu apelacyjnego
Jak pomysł oceniają sędziowie?
– Jest dobry, ale przypomnę, że Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia już wcześniej postulowało taką zmianę – mówi „Rz" sędzia Krystian Markiewicz, prezes Iustitii. Zastrzega jednak, że o jego wprowadzeniu można będzie pomyśleć dopiero wówczas, kiedy działać będzie Krajowa Rada Sądownictwa powołana w zgodzie z konstytucją i zachowaniem zasady nieprzenoszalności sędziów. Jeśli zmiany wejdą w życie, sędzia Sądu Okręgowego np. w Katowicach przestanie nim być, a przecież odebrał nominację do tego właśnie sądu. To oznacza, że prezydent będzie mu musiał wręczyć nową nominację. Nie wiadomo tylko, czy i kiedy to zrobi. Nie wiadomo też, jakie miejsce wyznaczy sędziemu do orzekania. Może np. zamiast Katowic wybrać Szczecin lub Legnicę.
Sędzia Dariusz Mazur z Sądu Okręgowego w Krakowie także ma wątpliwości.