Dziwi mnie zwłaszcza odejście od specjalizacji wydziałów m.in. gospodarczych, które były najszybszymi wydziałami w kraju, a do niedawna stanowiły oczko w głowie każdego ministra. Do tego dojdzie likwidacja odrębnej procedury gospodarczej. To wylewanie dziecka z kąpielą. Procedura jest zbyt rygorystyczna, ale wymaga rozsądnej poprawy. Zadziwiające, że nawet krytyczni zwykle w ocenach działania państwa przedsiębiorcy zgodnie wystąpili przeciw tym zmianom. Nie przekonuje mnie twierdzenie, że nadal będzie można tworzyć te wydziały, gdyż znowu próbuje się mówić: zasada tak, ale będą wyjątki. Czyli wyjątki staną się zasadą. Podobnie ma być z sądami rodzinnymi.
[b]Nie zaprzeczy pan, że sprawny menedżer przydałby się w sądzie?[/b]
Przecież dyrektorzy już są w sądach. Chodzi o zakres ich kompetencji. Sąd działa przez swoje organy, tak więc powinny się one składać z niezawisłych sędziów. Tymczasem projekt MS daje dyrektorom nadmierne kompetencje. Przepisy tworzy się na lata, także na czasy upolitycznionych ministrów. Mają one nie tylko umożliwiać sprawne zarządzanie sądami, wydawanie sprawiedliwych wyroków stosunkowo szybko, ale być także barierą dla niekompetentnych, rozpolitykowanych ministrów. Najbardziej kontrowersyjnym pomysłem jest to, że dyrektor ma być zwierzchnikiem służbowym pracowników sądu i organizować im pracę (z wyjątkiem sędziów, referendarzy i asystentów). Jeżeli się okaże, że nowy pracownik nie radzi sobie czy np. zachodzi obawa, że udostępnia akta niepowołanym osobom, prezes może tylko prosić dyrektora o zwolnienie go. A jeżeli dyrektor odmówi? Prezes stanie się petentem dyrektora, choć nadal będzie ponosił odpowiedzialność za pracę sądu.
[b]Największy opór sędziów budzą oceny okresowe. Dlaczego?[/b]
Sędziowie są permanentnie oceniani. Oceniają ich wyższe instancje, media, rzecznik dyscyplinarny, strony, które piszą skargi, gdzie tylko można. Przy Krajowej Radzie Sądownictwa działa komisja etyki dla sędziów, która bada wszelkie podejrzenia naruszania. Mamy jawne dla społeczeństwa sądownictwo dyscyplinarne. Ministerstwu to jednak nie wystarcza.
Pierwotna wersja projektu uczyniła sformułowaniu „ocena sędziego” wiele szkody: miał być stworzony korpus wizytatorów permanentnie wizytujących swoich kolegów i wystawiających im cenzurki. Brakowało tylko plakietki „wzorowy sędzia”. W kolejnej wersji okresowa ocena miała mieć stopnie: pozytywna, pozytywna z zastrzeżeniem, wreszcie negatywna.