Na Sąd Najwyższy patrzą inne sądy i ich sędziowie. Oczekują wsparcia i wzoru. Jak pan widzi to zadanie ?
Panie redaktorze, jest tyle narzędzi, np. przedstawianie pytań prawnych do rozstrzygnięcia SN. Uchwały SN dzięki elektronice są dostępne nawet w najmniejszym sądzie.
Ta elektronika ma jednak także słabsze strony. ?Na niedawnej konferencji poświęconej nagrywaniu rozpraw w tym gmachu sędzia SN Jacek Gudowski mówił, że nagranie nie zastąpi protokołu, jest raczej szumem informacyjnym. Nie lepiej jest z e-uzasadnieniem, gdyż słowo mówione różni się od pisanego. Uzasadnienie nie może być jego karykaturą. Czy nie odstępujemy zbytnio od klasycznego procesu, który chyba był dobry?
Idea elektronizacji jest słuszna, realizacja może jednak sprawiać trudności. Trzeba zatem te nowe narzędzia poprawiać z pomocą specjalistów, aby były sprawne. Aby pomagały, a nie utrudniały sprawowanie wymiaru sprawiedliwości.
Czy wyobraża sobie pan prezes rozprawę apelacyjną bez referatu, a taki projekt zawiera kolejna nowela?
Sam przypominam studentom o funkcji edukacyjnej rozprawy sądowej, a także kontrolnej ze strony społeczeństwa, którego przedstawiciele pojawiają się na rozprawie. Jeżeli uczestniczenie ?w rozprawie publiczności czy przedstawicieli ?środków społecznego przekazu ma mieć sens, jeśli ma być z tego jakaś korzyść, to muszą oni wiedzieć, ?o czym mowa, czego sprawa dotyczy. I temu służy właśnie referat. Tym bardziej że procedura dopuszcza jego skrócenie odpowiednio ?do potrzeb. Przez kilkadziesiąt lat jako sędzia tak postępowałem.
Niedawna kwerenda „Rzeczpospolitej" wśród wybitnych prawników pokazała, że oczekują oni, ?by pierwszy prezes SN był doświadczonym sędzią, ?ale przede wszystkim – by był liderem trzeciej władzy. Podziela pan ten pogląd?
Przykłady poprzednich pierwszych prezesów pokazują, że oczekiwania te mogą być spełnione. Niejednokrotnie musieli oni zajmować stanowisko w trudnych sprawach, ale to cena sprawowania jednego z najwyższych w demokratycznym państwie urzędów. Chcemy zachować jego rangę, nie tylko dla dobra Sądu Najwyższego, ale także dla dobra Rzeczypospolitej, która jest nam wszystkim bliska.