Krzysztof Kurosz jest prezesem Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieście. To jeden z największych sądów rejonowych w kraju. Kiedy pytamy go o kłopoty kadrowe, mówi wprost: dajemy radę, robimy, co możemy.
– Na 814 pracowników 155 przebywa dziś na zwolnieniach lekarskich (i ta liczba stale rośnie) i 41 osób pracuje zdalnie – mówi „Rz". I dodaje, że tam, gdzie może, stara się kierować urzędników na pracę zdalną. Zastrzega jednak, że to trudny proces, bo przecież praca urzędnika jest mocno powiązana z pracą z aktami.
– Robimy, co możemy, żeby zwiększyć liczbę czynności, jaką można świadczyć zdalnie – mówi prezes Kurosz.
Zapewnia, że w sądzie przez niego kierowanym będą dążyć do jak największej digitalizacji akt. A to z kolei pozwoli urzędnikom na pracę zdalną na coraz większą skalę.
– To wyzwanie dla nas wszystkich – mówią pozostali prezesi. Przyzwyczaili się już do gaszenia pożarów w środku nocy, kiedy okazuje się, że ktoś z wydziału zachorował i rozpoczyna się „śledzenie", z kim miał kontakt i kogo trzeba odsunąć od pracy.
Kontrola to za mało
Od marca przy wejściu do sądów obowiązują szczególne przepisy.