Grodzicki: O „czerwonym orzecznictwie” SN i pijanym zabójcy za kierownicą na wolności

Jedną z dwóch podstaw uchylenia oczywiście zasadnego co do meritum wyroku w sprawie karnej było to, że sędzia sądu powszechnego swojego światopoglądu nie buduje na pogłoskach prasowych i śmie mieć pogląd odmienny od członków składu Sądu Najwyższego.

Publikacja: 22.09.2023 02:00

Grodzicki: O „czerwonym orzecznictwie” SN i pijanym zabójcy za kierownicą na wolności

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

W lipcu tego roku ukazał się podwójny numer 5-6/2023 Orzecznictwa Sądu Najwyższego – Izby Karnej (OSNK). W branży używa się określenia „czerwone orzecznictwo” – od koloru okładki wydawanych od wielu lat zbiorów orzeczeń (jest jeszcze „zielone orzecznictwo” w sprawach cywilnych). Jest to zbiór urzędowy tłoczony z polecenia I Prezesa Sądu Najwyższego, do którego orzeczenia zawsze dobierano w sposób bardzo staranny, mając na uwadze powagę, jaką cieszył się SN wśród sędziów i innych uczestników wymiaru sprawiedliwości, do których – jako adwokat od 20 lat – się zaliczam.

Jak czytamy we wstępie, jest to numer szczególny, poświęcony problematyce statusu sędziów nominowanych na podstawie uchwał Krajowej Rady Sądownictwa powołanej ustawą z 8 grudnia 2017 r. i prawidłowości składów ukształtowanych z udziałem tych sędziów.

Czasopismo Sądu Najwyższego

I już tutaj pierwsza uwaga, która nasuwa się po zapoznaniu z tą publikacją w formie papierowej książeczki. Dwustronicowy wstęp nie został przez jego autora (autorów) podpisany, nawet na zasadzie jakiegoś ogólnego wskazania (np. od redakcji itp.). Czyżby napisał go więc anonim? Szukałem dalej, zakładając że odpowiedź znajdę w stopce redakcyjnej. Tam również bez powodzenia. Pojawia się wprawdzie zapis: „opracowane do druku przez Kolegium Redakcyjne Izby Karnej Sądu Najwyższego”, ale personaliów brak. Dlaczego o tym piszę? Gdzie jak gdzie ale w SN powinno się znać prawo. Co również oczywiste, powinno się mieć odwagę podpisać pod słowami, które – jak się domyślam – pochodzą od osoby lub osób decydujących o doborze orzeczeń do tego szczególnego numeru „czerwonego orzecznictwa”.

Czytaj więcej

Trybunał Konstytucyjny: Pijany kierowca nie straci wszystkich uprawnień

Krótki rzut oka na przepisy. Prasa oznacza publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz w roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą (art. 7 ust. 2 pkt 1 ustawy z 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe, tj. DzU z 2018 r., poz. 1914). Zważywszy, że OSNK jest drukiem periodycznym ukazującym się nie częściej, niż raz w tygodniu, a nie rzadziej niż raz w roku, mamy do czynienia z czasopismem (art. 7 ust. 1 pkt 3 pr. pras.).

Art. 27 ust. 1 pr. pras. stanowi, że na każdym egzemplarzu druków periodycznych, serwisów agencyjnych oraz innych podobnych druków prasowych należy w widocznym i zwyczajowo przyjętym miejscu podać nazwę i adres wydawcy lub innego właściwego organu, adres redakcji oraz imię i nazwisko redaktora naczelnego, miejsce i datę wydania, nazwę zakładu wykonującego dany druk prasowy, międzynarodowy znak informacyjny, bieżącą numerację. Znalazłem wszystkie te elementy, za wyjątkiem adresu redakcji – tutaj można jeszcze domniemywać, że mieści się w siedzibie SN, oraz personaliów redaktora naczelnego, względnie wspomnianego kolegium redakcyjnego, które decydowało o doborze publikowanego w zbiorze orzecznictwa, chociaż pod koniec w/w anonimowego wstępu wzmiankowana jest jakaś komisja redagująca to wydanie.

Anonimowa stopka redakcyjna

Dlaczego to takie ważne? Ponieważ naruszenie przepisu art. 27 pr. pras., w tym jego ust. 1 pkt 2 – który nakazuje w miejscu widocznym i zwyczajowo przyjętym (tzw. stopka redakcyjna) podawać adres redakcji oraz personalia redaktora naczelnego, jest penalizowane przez art. 49 pr. pras. Co to oznacza, każdy sędzia, zwłaszcza członek Izby Karnej SN powinien wiedzieć. Ponieważ jednak nie każdy z czytelników jest sędzią, zwłaszcza SN, wyjaśniam szerzej. Art. 49 pr. pras. stanowi, że kto narusza przepisy art. 3, 11 ust. 2, 14, 15 ust. 2 i art. 27, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Zgodnie z art. 53 ust. 1 pr. pras., sprawy o przestępstwa określone w art. 47-49a podlegają rozpoznaniu przez sąd rejonowy (wydział karny). Mówiąc wprost, zatajanie, przemilczenie osoby redaktora naczelnego, względnie członków redakcji, stanowi przestępstwo, konkretnie występek ścigany z urzędu.

Ktoś zapyta, a jakie to ma znaczenie? Uważam, że ma ogromne. Racjonalny ustawodawca nieprzypadkowo objął zagrożeniem karnym naruszenia kluczowych z jego punktu widzenia przepisów pr. pras. W przepisie art. 49 pr. pras. ochroną objęto m. in. wolność publikowania, prawo do informacji, ochronę informacji. Jakie więc dobro jest chronione w przypadku art. 27 ust. 1 pkt 2 pr. pras.? Tutaj chodzi o odpowiedzialność za słowo. Odpowiedzialność prawną, o której mowa w art. 37 i następnych pr. pras. Osoba, która uważa że jej dobra naruszono, musi wiedzieć kogo ma wskazać jako podmiot odpowiedzialny za te naruszenia. Kogo miałaby pozwać do sądu, względnie przeciwko komu wnieść prywatny akt oskarżenia z art. 212 k.k., jak to obecnie powszechnie jest praktykowane w przypadku sporów na tle publikacji prasowych. Można też domagać się sprostowania. Odpowiedzialność cywilną za naruszenie prawa spowodowane opublikowaniem materiału prasowego (z zakresu m. in. dóbr osobistych) ponosi autor, redaktor lub inna osoba, którzy spowodowali opublikowanie tego materiału (por. art. 38 pr. pras.). Niepełna (anonimowa) stopka redakcyjna OSNK uniemożliwia jakiekolwiek ruchy w tym zakresie i – w mojej ocenie – po prostu nie przystoi takiemu periodykowi jak OSNK.

Czy sędzia może zniesławić w motywach wyroku

Ktoś może zarzucić mi, jakież to ma znaczenie w przypadku publikacji będącej zbiorem orzeczeń sądowych z ich uzasadnieniami? Czy sąd wydający wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej może naruszyć czyjeś dobra osobiste? Czy sędzia zasiadający w składzie sądu może popełnić przestępstwo, np. zniesławienia z art. 212 k.k. w stosunku do strony albo innego sędziego, do którego się odnosi w swoich motywach?

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że odpowiedź będzie negatywna. Ale czy na pewno, skoro adwokata w przypadku nadużycia wolności słowa i pisma chroni immunitet materialny z art. 8 ust. 2 prawa o adwokaturze (nie popełnia on przestępstwa), natomiast w przypadku sędziów analogiczny przepis w tym zakresie nie istnieje, zaś chroniący ich immunitet formalny nie dekryminalizuje czynu, a jedynie chroni przed ściganiem za jego popełnienie i może zostać uchylony.

Ubocznie należy zauważyć, że – moim zdaniem – takich dylematów jak powyżej nie będzie w przypadku rozważania odpowiedzialności redaktora naczelnego lub innych osób (kolegium), które decydowały o konkretnych publikacjach, w tym przypadku o doborze orzeczeń. Ewidentnie poruszamy się tutaj na gruncie prawa prasowego i osoby, które piastują urząd sędziego, jeżeli przyjmują na siebie obowiązki podpadające pod reżim prawa prasowego, powinny mieć tego świadomość.

W internecie można znaleźć wiele, więc na stronie internetowej wydawcy OSNK natknąłem się na skład kolegium redakcyjnego miesięcznika „Orzecznictwo Sądu Najwyższego. Izba Karna”, na czele którego – jako przewodniczący – stoi poprzedni Prezes Izby Karnej SN, ale – w świetle powyższej analizy – nie zmienia to postaci rzeczy, skoro papierowe wydanie zawiera takie oczywiste braki.

Po tym przydługim wstępie, niezbędnym, gdy wygląda na to, że niektórzy sędziowie z Izby Karnej SN nie znają prawa prasowego, albo je ignorują, skoro uczestniczą w wydawaniu czasopisma niespełniającego warunków formalnych na jego gruncie, chciałbym podzielić się pewnymi przemyśleniami na kanwie lektury jednego z orzeczeń opublikowanych w OSNK nr 5-6/2023, tj. wyroku SN z 19 kwietna 2023 r., sygn. akt III KK 375/21. Zaznaczam, że są to przemyślenia praktyka, osoby czynnie uczestniczącej w obrocie wymiaru sprawiedliwości od blisko ćwierć wieku (z uwzględnieniem aplikacji adwokackiej).

Sprawa pospolitego przestępcy

Stan faktyczny tej sprawy był – niestety - dość typowy jak na to, co dzieje się na polskich drogach. W listopadzie 2016 r. nietrzeźwy kierowca potrącił ze skutkiem śmiertelnym jadącego z naprzeciwka rowerzystę i zbiegł z miejsca wypadku, za co w listopadzie 2020 r. sąd rejonowy wymierzył mu karę bezwzględną 3 lat pozbawienia wolności (bez zawieszenia) oraz dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Innymi słowy, sprawa pospolitego przestępcy, który powinien zostać niezwłocznie odizolowany od zdrowej tkanki społeczeństwa, sprawa bez jakichkolwiek szeroko rozumianych podtekstów politycznych podmiotowo-przedmiotowych. Zrozumiałe, że obrońca oskarżonego zaskarżył taki wyrok apelacją do sądu okręgowego, który wyrokiem z 9 kwietnia 2021 r. utrzymał ten wyrok w mocy, dokonując jedynie kosmetycznych zmian. Co istotne, oskarżony ani jego obrońca nie wnosili w toku sprawy zastrzeżeń odnośnie do składu sądu odwoławczego (np. poprzez złożenie wniosku o wyłączenie sędziego). Wydawałoby się, że sprawiedliwości stanie się zadość, zabójca na kołach trafi zasłużenie za kratki, a osoby bliskie dla zmarłego odczują pewną satysfakcję względnie ulgę, na ile jest to możliwe po śmierci człowieka.

Niestety, nie w naszych realiach, jakie obecnie panują w wymiarze sprawiedliwości. Co również bowiem zrozumiałe, obrońca skazanego wniósł do SN kasację, znowu, co istotne, nie kwestionując w niej składu sądu II instancji. Sprawa trafiła zatem do SN, który – dwukrotnie – postanowieniami z października 2021 r. i grudnia 2022 r. nie uwzględniał wniosku o wstrzymanie wykonania wyroku sądu okręgowego. Zważywszy, że sąd rejonowy odmówił skazanemu odroczenia wykonania kary pozbawienia wolności, rodziła się nadzieja, że przestępca trafi wreszcie do zakładu karnego. Tym bardziej, że SN w uzasadnieniu postanowienia z października 2021 r. stwierdził, że „na obecnym, wstępnym etapie postępowania kasacyjnego, uwzględnienie wniesionej kasacji nie jest wysoce prawdopodobne”. Wyrok jednak uchylający prawomocny wyrok sądu okręgowego SN wydał 19 kwietnia 2023 r.

To co nasuwa się od razu, to pytanie, jakie to poważne względy zadecydowały o kasatoryjnym orzeczeniu w sprawie, która w SN przeleżała prawie 2 lata, co – nawet jak na SN – uprawnia do stawiania tezy o przewlekłości w postępowaniu. Lektura uzasadnienia wyroku SN prowadzi do konkluzji, że u podstaw uchylenia wyroku nie legły żadne argumenty zawarte w kasacji. Trudno też w uzasadnieniu znaleźć chociaż jedno merytoryczne słowo na temat czynu skazanego, ustaleń sądu co do meritum, wymiaru kar i środków karnych etc. Jedyne odniesienie do skazanego brzmi, że „procedując powtórnie sąd okręgowy rozpozna ponownie w całości apelację wniesioną przez obrońcę K.C., bacząc, aby przy wyznaczaniu składu orzekającego nie doszło do uchybienia mogącego skutkować stwierdzeniem bezwzględnej przyczyny odwoławczej określonej w art. 439 par. 1 pkt 2 k.p.k.”

Sąd nad kryminalistą zamienia się w sąd nad sędzią

Przyjrzyjmy się zatem, jakie to względy zadecydowały, że SN uznał, iż sąd okręgowy był nienależycie obsadzony. Tonący brzytwy się chwyta. Skoro w październiku 2021 r. SN widział uwzględnienie kasacji wysoce nieprawdopodobnym, zaczęło się od „wrzutki” obrońcy skazanego, który w marcu 2022 r. poinformował SN że w II Instancji orzekał sędzia powołany do sądu okręgowego przez Krajową Radę Sądownictwa w składzie ukształtowanym nowelą z 2017 r., czyli - jak to powszechnie określa prasa, w mojej ocenie z wydźwiękiem pejoratywnym – neo-KRS.

SN przystąpił zatem w listopadzie 2022 r. do badania akt osobowych sędziego, zażądał też akt postępowania nominacyjnego z KRS. W tym miejscu sąd nad kryminalistą zamienił się w sąd nad sędzią.

I cóż tam takiego SN wyczytał? Otóż „że wszyscy kandydaci [w 2018 r. do sądu okręgowego – dop. aut.] posiadali zbliżone, pozytywne opinie wizytatorów i charakteryzowali się podobnymi kwalifikacjami zawodowymi”, podczas Kolegium Sądu Apelacyjnego badany sędzia otrzymał aż 1 głos przeciw przy 3 głosach za (czyli poparcie Kolegium było), zaś Zgromadzenie Apelacji nie udzieliło poparcia. Tutaj odsyłam orzeczników z Sądu Najwyższego do lektury losowych uchwał KRS w dawnym, akceptowanych przez nich składzie, gdzie również można trafić na sytuacje, gdy ówczesna KRS przedstawiała Prezydentowi RP kandydatów na sędziego bez poparcia zgromadzenia apelacji albo z mniejszym, niż kandydaci odrzuceni.

Tyle że w dawnych czasach nikt z tego nie robił afery, albo nie potrzeba było takich pretekstów. I tu przechodzimy do sedna sprawy, jak ujął to SN: „co zatem zdecydowało o przedstawieniu do nominacji Prezydentowi RP [tego] właśnie sędziego?” Otóż zdaniem SN zadecydowało o tym podpisanie w 2022 r. (4 lata później) listy poparcia szeregowemu – w tamtym czasie - sędziemu jego kandydatury do KRS. Sędziowie SN czynią sędziemu sądu powszechnego zarzut z tego, że „uczynił to pomimo publicznie dostępnych informacji o udziale wyżej wymienionego tzw. aferze „hejterskiej”, w której osoby związane z Ministerstwem Sprawiedliwości starały się zdeprecjonować sędziów niepoddających się presji władzy wykonawczej i stosujących w swoim orzecznictwie regulacje konstytucyjne i konwencyjne”.

Innymi słowy, jedną z dwóch podstaw uchylenia oczywiście zasadnego co do meritum wyroku w sprawie karnej (gdyby było inaczej, SN wytknąłby to przecież) było to, że sędzia sądu powszechnego swojego światopoglądu nie buduje na pogłoskach prasowych, i śmie - w kwestiach de facto prywatnych, pomimo że listy poparcia są jawne – mieć pogląd odmienny od członków tego składu SN. Mówiąc wprost, domniemanie niewinności (w aferze hejterskiej badany jest wątek kryminalny) orzecznicy z Izby Karnej SN mają za nic – w przestrzeni publicznej nie było słychać o jakimkolwiek wyroku deprecjonującym tego kandydata, a swoje przekonania (i uprzedzenia) budują na plotkach (z całym szacunkiem dla prasy). To co było powszechnie znane odnośnie w/w kandydata do KRS, to pełnienie w ubiegłych latach funkcji podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości w rządzie PiS, którego – znowu notoryjne – wielu sędziów SN nie darzy ciepłym uczuciem. Uchylanie jednak wyroku z tego powodu to już uprawianie polityki w todze, na sali sądowej.

Zabójca do dziś chodzi na wolności

Potwierdza to też drugi zarzut wobec sędziego, z powodu udziału którego w składzie sądu okręgowego został uchylony wyrok, a zabójca zza kierownicy do dzisiaj chodzi na wolności. W tym samym 2022 r., badany sędzia wyraził wolę pełnoetatowego orzekania w sądzie apelacyjnym, po blisko 2 latach orzekania w innym sądzie apelacyjnym, na zasadzie delegacji dodatkowej wobec pełnego obciążenia w sądzie okręgowym. Nie dziwi więc że minister sprawiedliwości delegował tak doświadczonego sędziego do Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego. Czym więc naraził się ten sędzia w tym przypadku orzecznikom z SN? Że miał tam trafić na miejsce trzech innych sędziów przeniesionych z tego wydziału, wg SN bezprawnie. Już samo zestawienie osoby sędziego, który wyraził chęć delegowania do sądu apelacyjnego z trzema sędziami tego wydziału, o których wyłącznie doświadczeniu się pisze, stanowi formę deprecjonowania tego pierwszego. W kontekście całego uzasadnienia niewątpliwie zamierzoną przez SN, a przecież SN – dysponujący aktami osobowymi – mógł stwierdzić staż orzeczniczy poprzedzający pełnoetatowe delegowanie, również w innym sądzie apelacyjnym. Jak też rozumiem, sędziowie SN orzekający w tej sprawie uzurpują sobie prawo do ingerowania w decyzje personalne władz sądu apelacyjnego, i komentują je na kanwie swoich orzeczeń, całkowicie niezwiązanych z rozstrzyganą materią (nawet sąd, któremu uchylono wyrok, był z innej apelacji).

Podsumowując „grzechy” tego sędziego wg składu SN: udzielił poparcia osobie traktowanej przez niektórych sędziów jako persona non grata (choć procedurę zbierania głosów poparcia przez kandydatów do KRS przewiduje ustawa, jest to działanie legalne i poza sferą orzeczniczą) oraz podjął próbę podnoszenia swoich kwalifikacji zawodowych zgłaszając się do pełnowymiarowego orzekania w sądzie wyższej instancji, mając już za sobą długi staż delegacyjny w sądzie tego rzędu. Z racji ostracyzmu ze strony SN, na jaki się ta osoba naraziła, z perspektywy czasu uznać to należy za akt odwagi.

Jakie zaś konkluzje wysnuł SN z tych 2 powyższych faktów? Mianowicie że „sędzia jest w sposób oczywisty podatny na wpływy władzy wykonawczej i gotowy w swoim orzecznictwie uwzględniać oczekiwania właśnie tej władzy, w tym w szczególności kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. A jeżeli tak, to wykazanie, że jest sędzią bezstronnym, nie jest możliwe.” Nadto, że „tylko uchylenie wydanego z udziałem tej sędziego wyroku Sądu odwoławczego uchroni również Państwo Polskie przed konsekwencjami, w tym finansowymi, które może ponieść w wypadku wniesienia w niniejszej sprawie skargi do ETPCz z zarzutem naruszenia prawa do rzetelnego procesu, a więc rozpoznania sprawy przez sąd niespełniający standardu sądu niezawisłego i bezstronnego „ustanowiony ustawą” (art. 6 ust. 1 EKPC)”.

SN strzelił z armaty do wróbla

Pierwsza konstatacja, to że SN strzelił z armaty do wróbla. Teza była z góry ustalona, a argumentów brakowało. Zazwyczaj w tego typu orzeczeniach (wystarczy przejrzeć ten szczególny numer OSNK) można wyczytać o funkcjach, jakie za obecnej władzy badany sędzia piastuje – prezesa, rzecznika dyscyplinarnego, komisarza wyborczego, względnie o szybkich awansach po kilka szczebli, a tutaj nic. Tak samo, jak razi brak nawet próby wykazania związku pomiędzy osobą sędziego, jego szeroko rozumianym postępowaniem a charakterem sprawy (w tym przypadku przestępstwem przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji).

Kolejna uwaga, to czy SN wierzy w to co pisze? Stawianie górnolotnej tezy o potencjalnej odpowiedzialności Państwa Polskiego w przypadku nieuchylenia wyroku wydanego w pospolitej sprawie z udziałem sędziego, który – jak wielu innych - dostał jedną z nominacji od obecnej KRS i skorzystał z gwarantowanego ustawą czynnego prawa wyborczego do KRS oraz mozolnie podnosi swoje kwalifikacje zawodowe, brzmi tyleż absurdalnie, co wręcz śmiesznie. Trudno zaś podejrzewać osoby, które karierę zawodową zakończyły aż w SN, o brak wyobraźni, a tym bardziej intelektu.

Pogląd SN w tej sprawie kłóci się też z ukształtowaną linią orzeczniczą SN w tego typu przypadkach, gdzie przykładowo w wielokrotnie powołanym przez SN w innych sprawach postanowieniu z 24 maja 2022 r., sygn. akt II KK 172/22, podkreśla się, że „zgodnie z powoływaną przez skarżącego uchwalą składu połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. (BSA I-4110-1/2020, OSNK 2020/2/7), w odniesieniu do sędziów sądów powszechnych przyjęto, że: „nienależyta obsada sądu w rozumieniu art. 439 par. 1 pkt 2 k.p.k. (...) zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na urząd sędziego w sądzie powszechnym albo wojskowym na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw (DzU. z 2018 r. poz. 3), jeżeli wadliwość procesu powoływania prowadzi, w konkretnych okolicznościach, do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności (podkr. – SN) w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej oraz art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności". Nie może być tu zatem mowy o jakimkolwiek automatyzmie, lecz wymagana jest wnikliwa analiza osoby sędziego w kontekście postępowania nominacyjnego oraz jego postawy w toku postępowania. Jak bowiem wskazano w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 9 marca 2022 r., I KZP 13/21 (LEX nr 3322328): „nie jest wykluczone, że mimo powstania zasadniczych wątpliwości co do tego, czy dochowany zostaje standard niezawisłości i bezstronności danego sędziego uczestniczącego w składzie sądu ze względu na objęcie przez niego urzędu w postępowaniu konkursowym przeprowadzonym w sposób ustalony ustawą z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, w konkretnych okolicznościach wątpliwości te nie zostaną potwierdzone, co będzie równoznaczne z koniecznością przyjęcia, że skład sądu z jego udziałem spełnia minimalne wymagania dla zachowania niezawisłości i bezstronności. Dotyczy to w szczególności sytuacji, w których dana osoba spełniałaby obowiązujące kryteria wskazania na urząd sędziego także w poprawnie ukształtowanej procedurze postępowania przed KRS. Dotyczyć to może także osób, które miały pozytywne opinie wynikające z rzetelnej oceny, w tym w szczególności z bezstronnych wizytacji. Inną okolicznością świadczącą o dbałości sędziego o zachowanie zasad bezstronności i niezawisłości jest podjęcie starań o wyjaśnienie dotyczących go wątpliwości przed przystąpieniem do rozpoznania sprawy, np. przez sygnalizację z art. 41 k.p.k.” Warto w związku z tym zaznaczyć, że w orzecznictwie akcentuje się, iż „oceniając zasadność wątpliwości co do bezstronności sędziego (art. 41 par. 1 k.p.k.), należy wziąć pod uwagę wszelkie okoliczności, które mogą mieć wpływ na jego zachowanie. Okoliczności te zaś powinny być oceniane przez pryzmat tego, czy z punktu widzenia przeciętnego obywatela zostały spełnione obiektywne warunki postrzegania sędziego jako bezstronnego i niezawisłego, zaś sąd z udziałem tego sędziego, jako sąd niezależny. Przy dokonywaniu tej oceny nie bez znaczenia jest stosunek sędziego do wprowadzanych zmian w sądownictwie, publicznie wyrażany zarówno w procedurze konkursowej na stanowisko sędziego, jak i później, zwłaszcza w zakresie akceptacji niekonstytucyjnych działań organów władzy wykonawczej wobec sądów czy akceptacji utraty przez Krajową Radę Sądownictwa przymiotu niezależności” (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 14 grudnia 2021 r., II KK 426/21, OSNK 2022/2/6, LEX nr 3306166).” Tymczasem ani D.J. ani jego obrońca nie kwestionowali na rozprawie apelacyjnej prawidłowości składu orzekającego Sądu drugiej instancji, ani nie podejmowali inicjatywy mającej na celu wyłączenie sędziego sprawozdawcy (…). Taka postawa strony postępowania stanowi istotną okoliczność, wskazującą na to, że nawet pomimo ewentualnej wadliwości w procedurze nominacyjnej danego sędziego, jego udział w składzie orzekającym nie narusza standardów prawa do sądu w rozumieniu art. 6 ust. 1 Konwencji o Prawach Człowieka i Podstawowych wolności, a podnoszony zarzut wskazuje na instrumentalne traktowanie powyższej problematyki w realiach procesowych rozpoznawanej sprawy”.

Szacunek dla sądownictwa

Tu ciekawostka, to wielokrotnie cytowane później przez inne składy SN orzeczenie dotyczy najprawdopodobniej tego samego sędziego, który został zaszczycony publikacją w „czerwonym” Orzecznictwie, a w tamtej i tej sprawie w składzie SN zasiadał ten sam sędzia. Czy to nie najlepszy dowód na instrumentalne traktowanie prawa i spraw trafiających do niektórych składów Izby Karnej SN, wykorzystywanie do rozgrywek personalnych i osobistych rozliczeń spraw konkretnych ludzi, gdzie zgodnie z art. 2 par. 1 kodeksu postępowania karnego przepisy tego kodeksu mają na celu, aby sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, umacniano poszanowanie prawa i zasad współżycia społecznego, interesy pokrzywdzonego zostały uwzględnione przy jednoczesnym poszanowaniu jego godności, a rozstrzygnięcie nastąpiło w rozsądnym terminie.

Pisanie o nieuchronności kary, budowaniu i utrwalaniu szacunku dla sądownictwa, zwłaszcza tego Najwyższego, to komunały, wręcz banały. Najwyraźniej obce niektórym sędziom SN, którzy – upajając się, wręcz bawiąc swoją niemalże nieograniczoną władzą sądowniczą – tracą z pola widzenia skutki ich działań, gdy sąd nad skazanym zamieniają w sąd nad sędzią.

Czy oskarżony K.C. (bo nie jest już skazanym wskutek uchylenia przez SN prawomocnego wyroku) będzie miał jakikolwiek szacunek dla wymiaru sprawiedliwości, gdy od ponad dwóch lat od wydania prawomocnego wyroku pozostaje na wolności, skoro skazujący go wyrok został skasowany, ale nie dlatego że sąd powszechny źle poprowadził sprawę (np. nienależycie ocenił dowody), wydał niesłuszny wyrok itp., skoro w uzasadnieniu wyroku SN nie ma ani słowa na temat naganności czynu oskarżonego, natomiast pada wiele nieprzyjemnych słów wobec jednego z sędziów, który orzekał w jego sprawie, gdy ani oskarżony ani jego obrońca nie mieli zastrzeżeń do składu sędziowskiego (w II instancji był 3-osobowy) w trakcie procesu bądź na etapie wnoszenia kasacji?

Pytanie retoryczne. Śmiem postawić tezę, że K.C. już teraz śmieje się z tych wszystkich sędziów, którzy wykorzystując jego sprawę do załatwiania rozgrywek osobistych lub osobowych, podarowali mu tyle lat wolności. Jak tak dalej pójdzie, to K.C. w tym wcieleniu nie zdąży trafić do zakładu karnego.

Jeszcze jedna uwaga. Słowa potrafią krzywdzić. Słowa potrafi niszczyć. Również nas, ludzi. Czy sędzia referent z SN w tej konkretnej sprawie zadał sobie trud refleksji, jak poczuje się sędzia sądu powszechnego tak przez niego podsumowany, napiętnowany. Że żyjąc w świecie postprawdy, dla wielu osób – mniej albo wcale niewyrobionych prawniczo – tak poważne zarzuty ogłoszone z tak wysokiego piedestału jak SN będą jak aksjomat, potraktują je bez przymrużenia oka, bez dystansu – niezbędnego, zważywszy na to co dzieje się aktualnie w sądownictwie. I z drugiej strony gdzie jest ta sprawiedliwość, która nie może być wymierzona wobec przestępcy. Czytając uzasadnienie SN to sędzia sądu powszechnego wydaje się być oskarżonym w tej sprawie.

Bezkarnie napluć w twarz

Jakie konsekwencje dla szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości rodzi – w mojej ocenie – publikowanie tego typu judykatów w OSNK, które mają stanowić wzorzec dla sędziów sądów powszechnych i innych uczestników obrotu prawnego? Odpowiedź brzmi następująco. Zawód adwokata uległ na przestrzeni ostatnich 2 dekad pauperyzacji, nie tylko tej dosłownej, ale również intelektualnej, także w relacjach sędzia-adwokat (czego dowodzi omawiana powyżej sprawa). Twierdzę to w oparciu o własne obserwacje. Aktualnie zaś takie działania, jakich – pod płaszczykiem orzecznictwa – dopuszczają się m. in. niektóre składy Izby Karnej SN (a przecież przykład idzie z góry do sądów powszechnych), niszczą – i tak już zagrożony - wizerunek wymiaru sprawiedliwości, dewastują pozycję zawodową sędziego w społeczeństwie, któremu – jak tak dalej pójdzie - niedługo będzie można bezkarnie napluć w twarz (dosłownie), skoro na tak wiele pozwalają sobie koledzy i koleżanki po fachu, zwłaszcza ci starsi wiekiem i stopniem, którzy powinni służyć wsparciem, dobrym przykładem, no i – tak po prostu – mieć klasę.

Wracając zaś do tego numeru „czerwonego” Orzecznictwa, to być może opublikowanie, za pieniądze Skarbu Państwa, orzeczenia tak daleko idącego w skutkach z takim miałkim uzasadnieniem, wynikało z pośpiechu przed zmianą na stanowisku Prezesa Izby Karnej SN o ile stanowisko przewodniczącego kolegium redakcyjnego powiązane jest z tą funkcja, czego niestety – z braków w stopce redakcyjnej – stwierdzić się nie da. Innymi słowy, być może, ta problematyka – jak przedstawia się to we wstępie – nie jest aż tak liczbowo znacząca w orzecznictwie SN, i nie było z czego sklecić tego podwójnego numeru, a na zgromadzenie bardziej przekonujących w tej materii judykatów nie było już czasu.

Nawiązując do początku, ja – jako czytelnik prasy, nie tylko OSNK – jestem przyzwyczajony do standardów, gdzie redakcja nie ukrywa się przed czytelnikiem. Dlatego chciałbym wiedzieć, czyje słowa czytałem we wstępie do OSNK, a także kto imiennie decydował o doborze orzeczeń do tego „szczególnego” numeru, tj. – moim zdaniem - kto zmarnował publiczne, czyli również moje – jako podatnika – pieniądze, kierując do druku judykaty, gdzie przynajmniej niektóre tylko pozornie mają coś wspólnego z orzekaniem w sprawach karnych. Być może nie jest to niewiedza Kolegium Redakcyjnego, tylko zwyczajny brak odwagi.

Marcin Grodzicki, adwokat od 20 lat specjalizujący się w prawie prasowym i ochronie dóbr osobistych

W lipcu tego roku ukazał się podwójny numer 5-6/2023 Orzecznictwa Sądu Najwyższego – Izby Karnej (OSNK). W branży używa się określenia „czerwone orzecznictwo” – od koloru okładki wydawanych od wielu lat zbiorów orzeczeń (jest jeszcze „zielone orzecznictwo” w sprawach cywilnych). Jest to zbiór urzędowy tłoczony z polecenia I Prezesa Sądu Najwyższego, do którego orzeczenia zawsze dobierano w sposób bardzo staranny, mając na uwadze powagę, jaką cieszył się SN wśród sędziów i innych uczestników wymiaru sprawiedliwości, do których – jako adwokat od 20 lat – się zaliczam.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP