Po pięciu rozprawach Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie (z udziałem dwóch tzw. sędziów dublerów) przyznał rację premierowi w sprawie jego wniosku dotyczącego prymatu prawa unijnego nad krajowym. Wyrok zapadł większością głosów, zdania odrębne złożyli sędzia Piotr Pszczółkowski i Jarosław Wyrembak (notabene to jeden z sędziów dublerów).
Orzeczono, że Unia nie ma prawa dawać polskim sądom kompetencji do przedkładania unijnego prawa nad przepisy krajowe, niekonstytucyjne jest też orze-kanie na podstawie uchylonych lub zdelegalizowanych przez TK przepisów. Wreszcie za niekonstytucyjne uznano też upoważnianie przez TSUE sądów krajo-wych do kontroli legalności powołania sędziego.
Czytaj więcej
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego może być bronią atomową w rękach eurosceptyków. A dla zwolenników integracji sygnałem alarmowym, że w relacjach z UE stanęliśmy na rozstaju dróg.
Zarówno wyrok TK, jak i uzasadnienie sędziego Bartłomieja Sochańskiego krytykuje luksemburską ewolucję wykładni prawa UE i wskazuje, że nie można wkraczać w kompetencje Unii, jakich jej nie przyznano, ani kwestionować tego, że konstytucja jest prawem najwyższym w RP. Kolizje tych praw winny być usuwane „w szczerym dialogu".
Premier Mateusz Morawiecki zwrócił się do TK po marcowym wyroku TSUE, który pozwalał sądom na podstawie norm unijnych oceniać pisowskie zmiany w KRS, jeśli uznają one, że w prawie krajowym brak jest gwarancji sądowej kontroli konkursów sędziowskich.