[b]Rz: W jaki sposób wybitny prawnik – powiedzmy: naukowiec czy nauczyciel akademicki – przekształca się w sędziego Trybunału Konstytucyjnego?[/b]
[b]Bohdan Zdziennicki:[/b] Ciężką pracą. Nawet gdy jest konstytucjonalistą z dużym dorobkiem w zakresie doktryny, to musi opanować trudną sztukę orzekania o sprawach konstytucyjnych. Do Sądu Najwyższego sędziowie dochodzą (jeśli nie są naukowcami) po wielu latach praktyki orzeczniczej w sądach powszechnych. Orzekania o zgodności przepisów z konstytucją nie można nauczyć się nigdzie poza Trybunałem.
[b]Jaką cechę sędziego uważa pan za fundamentalną?[/b]
Prawo wymaga, aby kandydat na sędziego Trybunału był wybitnym prawnikiem o nieskazitelnym charakterze. Życiorysy naszych sędziów to potwierdzają: każdy z nich, czy to wywodzący się z nauki, czy z praktyki, przed wyborem do Trybunału miał swój dorobek i ugruntowaną pozycję nie tylko w świecie prawniczym. Z mojej blisko 30-letniej praktyki sądowej wynika ponadto, że najwyższą wagę przywiązywać należy do niezawisłości i niezależności sędziego, jego osobowości i sumienia. Uważam, że parlament wybierający sędziów powinien uwzględniać te elementy.
[b]W Sejmie trwają prace nad zmianą trybu wyłaniania sędziów Trybunału oraz wyboru prezesa i wiceprezesa TK. Wybory mają być mniej upolitycznione i oderwane od aktualnej dominacji politycznej w parlamencie. Czy konsultowano z Trybunałem te rozwiązania?[/b]