Do polskich sądów w 2014 r. wpłynęło blisko 16 mln spraw. W 2015 r. nie będzie ich mniej. Sądy nie radzą sobie z szybkim wyrokowaniem. Z roku na rok jest gorzej, co potwierdzają statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości. W 2013 r. sprawy w sądzie okręgowym trwały średnio 7,2 miesiąca, a w 2014 r. już 7,8 miesiąca. Podobnie w sądach rejonowych: w 2013 r. sprawa trwała 3,9 miesiąca, a rok później – 4,5.
Wprowadzane reformy nie przyniosły przyspieszenia. Nic więc dziwnego, że wszystkie partie, które liczą się w walce o miejsca w parlamencie, mają pomysły, jak poprawić te nie najlepsze wyniki.
Sędzia jak korona
Partie zgadzają się w jednym: sędzia musi być nie tylko wykształcony, ale i doświadczony. Proponują więc, by kandydat na sędziego był starszy. PiS chce, by miał co najmniej 35 lat i minimum pięcioletnie doświadczenie w innym zawodzie prawniczym, a Nowoczesna mówi o wieku 40 lat i i pięcioletnim doświadczeniu.
Po wyborach zmiany czekają też urząd ministra sprawiedliwości. PiS chce, by zajmował się nie tylko sprawami administracyjnymi sądownictwa, ale i wizytacją sądów, badaniem skarg na ich działalność oraz wnoszeniem apelacji nadzwyczajnej od każdego prawomocnego orzeczenia w sprawach tzw. beznadziejnych. Z tym jednak partia może mieć problem. Przekonała się o tym już PO, która od lat próbuje wzmocnić nadzór ministra nad sądami. Ostatnia taka próba skończyła się w Trybunale Konstytucyjnym. W najbliższą środę przesądzi on, na ile minister może sobie pozwolić w kontaktach z sędziami i obywatelami.
Największym problemem sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości jest – zdaniem Nowoczesnej – erozja zaufania obywateli do systemu sądownictwa oraz powolne działanie sądów. Stawia więc na większy udział ławników jako przedstawicieli społecznych w orzekaniu i szkolenia sędziów głównie w sprawach gospodarczych. Opowiada się też za udziałem organizacji społecznych w postępowaniach sądowych, czyli stałą współpracą sądu z jedną lub kilkoma organizacjami.