Historyczny moment: premierowa ekspozycja Muzeum Sztuki Nowoczesnej – i od razu skandal. Do żywiołowych reakcji sprowokowała niektórych przechodniów betonowa rzeźba Mirosława Bałki „Chłopiec i orzeł”, widoczna z ulicy za szybą tymczasowych pomieszczeń MSN.
– Przez to świństwo nie przełknę obiadu! – wrzasnęła pewna starsza pani. Chodziło jej o… przyrodzenie bohatera dzieła Bałki. Vis a vis postaci naturalnej wielkości stoi orzeł-fontanna, strzelający wodą z oczu. Dzieło jednego z naszych najwybitniejszych artystów powstało przed 20 laty, kiedy autor przechodził fazę figuracji.
Zresztą w kolekcji MSN są wyłącznie pierwszoligowi twórcy. Prawie wyłącznie rodacy. Kilku z nich ukształtowała plastycznie i intelektualnie Kowalnia, czyli słynna rzeźbiarska pracownia Grzegorza Kowalskiego na warszawskiej ASP. Muzeum jako bodaj jedyne w Polsce uznało za artystyczną kreację edukacyjne metody profesora. Powód, dla którego w jednej z sal oglądamy fotograficzną i filmową dokumentację studenckich zajęć. W Kowalni uczyła się m.in. Katarzyna Kozyra. Do kolekcji trafił jej doskonały film „Kara i zbrodnia” – rzecz o agresji i niemożności jej „niewinnego” rozładowania.
Do podopiecznych profesora Kowalskiego zaliczał się też Paweł Althamer. Reprezentuje go niejaki Guma, gość z ulicy Stalowej. Menel jak żywy. W ortalionowej kurtce, lekko chwiejny, ustawiony na postumencie z kartonowego pudła. Tymczasowo. Za jakiś czas zostanie zamontowany w swym naturalnym środowisku, na trotuarze. Guma uosabia typ pomnika społecznego. W Polsce gatunek rzadki, uprawiany przez niewielu twórców poza Althamerem.
Zagraniczną sztukę reprezentuje młoda czeska artystka Katerina Šedá i jej filmowa dokumentacja akcji „Tam nic nie ma” (2006). Temat nam bliski: postkomunistyczna stagnacja w małej, biednej mieścinie, gdzie „nie ma nic”.