Kolekcja pod tymczasowym dachem

Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jeszcze bez budynku, ale ma już zbiór. W zastępczej siedzibie od dziś można oglądać pierwsze nabytki, depozyty i dary MSN. Tytuł pokazu „Sztuka cenniejsza niż złoto” pochodzi z książki Jana Białostockiego sprzed 40 lat

Publikacja: 06.12.2008 00:19

Magdalena Abakanowicz „Siedem figur” (2008), płótno workowe, żywica

Magdalena Abakanowicz „Siedem figur” (2008), płótno workowe, żywica

Foto: Muzeum Sztuki Współczesnej Warszawa

Historyczny moment: premierowa ekspozycja Muzeum Sztuki Nowoczesnej – i od razu skandal. Do żywiołowych reakcji sprowokowała niektórych przechodniów betonowa rzeźba Mirosława Bałki „Chłopiec i orzeł”, widoczna z ulicy za szybą tymczasowych pomieszczeń MSN.

– Przez to świństwo nie przełknę obiadu! – wrzasnęła pewna starsza pani. Chodziło jej o… przyrodzenie bohatera dzieła Bałki. Vis a vis postaci naturalnej wielkości stoi orzeł-fontanna, strzelający wodą z oczu. Dzieło jednego z naszych najwybitniejszych artystów powstało przed 20 laty, kiedy autor przechodził fazę figuracji.

Zresztą w kolekcji MSN są wyłącznie pierwszoligowi twórcy. Prawie wyłącznie rodacy. Kilku z nich ukształtowała plastycznie i intelektualnie Kowalnia, czyli słynna rzeźbiarska pracownia Grzegorza Kowalskiego na warszawskiej ASP. Muzeum jako bodaj jedyne w Polsce uznało za artystyczną kreację edukacyjne metody profesora. Powód, dla którego w jednej z sal oglądamy fotograficzną i filmową dokumentację studenckich zajęć. W Kowalni uczyła się m.in. Katarzyna Kozyra. Do kolekcji trafił jej doskonały film „Kara i zbrodnia” – rzecz o agresji i niemożności jej „niewinnego” rozładowania.

Do podopiecznych profesora Kowalskiego zaliczał się też Paweł Althamer. Reprezentuje go niejaki Guma, gość z ulicy Stalowej. Menel jak żywy. W ortalionowej kurtce, lekko chwiejny, ustawiony na postumencie z kartonowego pudła. Tymczasowo. Za jakiś czas zostanie zamontowany w swym naturalnym środowisku, na trotuarze. Guma uosabia typ pomnika społecznego. W Polsce gatunek rzadki, uprawiany przez niewielu twórców poza Althamerem.

Zagraniczną sztukę reprezentuje młoda czeska artystka Katerina Šedá i jej filmowa dokumentacja akcji „Tam nic nie ma” (2006). Temat nam bliski: postkomunistyczna stagnacja w małej, biednej mieścinie, gdzie „nie ma nic”.

To jeden z nielicznych nabytków muzeum in spe. Joanna Mytkowska, dyrektorka instytucji, dostała budżetowe pieniądze (300 tys. zł) dopiero w październiku. Przeznaczyła je m.in. na rysunki i obiekty z żywicy epoksydowej Aliny Szapocznikow, wybitnej rzeźbiarki zmarłej w 1973 roku.

Ale gdyby nie gest autorów, wystawa przedstawiałaby się cienko. Na szczęście, zbiór zasiliły darowizny i długoterminowe depozyty. Szczodrością wykazała się Magdalena Abakanowicz, przekazując MSN… „Giver”. Metaforyczna „broń” z cyklu „Gry wojenne” (1992) składa się z pnia drzewa okutego grubo spawaną żelazną blachą. Temu groźnemu dziełu towarzyszy grupa siedmiu figur z juty. Jak często u autorki, sprawiają wrażenie pasywnych i pozbawionych osobowości. Ot, bierny tłum, ubezwłasnowolniony „siłą wyższą” – systemem totalitarnym, terrorem, biedą, strachem.

Zakosztowali tego także bohaterowie filmu „Nasz śpiewnik” Artura Żmijewskiego. Przypomnę: starzy ludzie urodzeni w Polsce, od dawna mieszkający w Izraelu, wygrzebują z zakamarków pamięci patriotyczne piosenki z dawnej ojczyzny. Projekt zrealizowany przed pięciu laty wydaje się prosty, wręcz banalny. W istocie było to karkołomne przedsięwzięcie – przywołanie śladów tragicznych wydarzeń, wypartych ze świadomości.

Również Monika Sosnowska nawiązuje do historii. Bliższej nam w czasie i niekojarzącej się negatywnie, przynajmniej autorce. Asymetryczna krata-ażur (jej najnowsza praca, wykonana specjalnie dla MSN) przywołuje na pamięć PRL-owską estetykę: podobne „artystyczne” twory dekorowały kiedyś okna i wnętrza. Sosnowska wprowadziła innowację – „Krata” wychodzi w przestrzeń. Wystawia różki, o które nieuważny widz może zawadzić… nóżką.

[i]Wystawa czynna do 24 stycznia[/i]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=m.malkowska@rp.pl]m.malkowska@rp.pl[/mail][/i]

Historyczny moment: premierowa ekspozycja Muzeum Sztuki Nowoczesnej – i od razu skandal. Do żywiołowych reakcji sprowokowała niektórych przechodniów betonowa rzeźba Mirosława Bałki „Chłopiec i orzeł”, widoczna z ulicy za szybą tymczasowych pomieszczeń MSN.

– Przez to świństwo nie przełknę obiadu! – wrzasnęła pewna starsza pani. Chodziło jej o… przyrodzenie bohatera dzieła Bałki. Vis a vis postaci naturalnej wielkości stoi orzeł-fontanna, strzelający wodą z oczu. Dzieło jednego z naszych najwybitniejszych artystów powstało przed 20 laty, kiedy autor przechodził fazę figuracji.

Pozostało 84% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl