Jest monotematyczny: portrety matki i sąsiadów z rodzinnej wsi Dołhobrody – to jeden wątek; widoki Bugu z tego samego miejsca – temat drugi. Jest tradycyjny: realista o temperamencie ekspresjonisty. I w tym tkwi jego malarska prawda.
Jak Paul Cézanne górę Świętej Wiktorii, tak Stanisław Baj (ur. 1953 r.) z uporem „atakuje” rozlewisko rzeczne okolone gęstymi drzewami. Ale w przeciwieństwie do samotnika z Aix, on nie przepada za pełnią lata. Jego ulubiona aura – to półmrok zmierzchu lub świtu; dni chmurne, kiedy nie widać słońca, a woda jaśnieje białym metalicznym blaskiem.
Na wystawie w Galerii Test Baj wymieszał starsze, znane prace z najnowszymi.
W bocznej salce, gdzie panuje bardzo intymny nastrój, artysta złożył hołd matce. Pozowała mu mnóstwo razy, z naturalnością, jaka cechuje ludzi szczerych i serdecznych. Synowi wystarczyło rzucić okiem, by uchwycić charakterystyczny dla niej, oszczędny gest; zatroskany wyraz twarzy, pochylenie głowy.
Oglądamy tuzin wizerunków starej kobiety w chustce zawiązanej pod brodą; portretom olejnym towarzyszą szkice. Z tych podobizn można by zmontować film animowany – bo malarz odtwarzał kolejne fazy ruchów; niuanse w wyrazie oczu, ust.