Zainteresowała mnie idea samoczynnego „wzrostu" fotografii na zasadzie, na jakiej rośnie drzewo – od pnia, poprzez większe i mniejsze gałęzie – aż do liści i listków. Tak właśnie robiłem zdjęcia – każde „wyrastało" z poprzedniego. Taka rozwijająca się materia organiczna... Na takiej samej zasadzie Italo Calvino stworzył swoją słynną powieść „Jeśli zimową nocą podróżny". Potrzebne więc było tylko wnętrze, które chciałem zapełnić zdjęciami. To tutaj jest trochę za małe dla mnie, ma tylko jedno niewielkie pomieszczenie.
Zaciekawiło pana to miejsce?
Tak. Głównie dlatego, że jest już martwe. Pan Tadeusz Sumiński, który tu przebywał, nie żyje od dwóch lat. Jego archiwum jest niezwykle uporządkowane, doskonale skatalogowane. Sieję ziarno entropii w tym zastygłym świecie. Czuję, że jego autor poszukiwał idealnej kompozycji. Po stykówkach widzę, że robił wiele ujęć fotografowanych obiektów architektonicznych. Podoba mi się w nich także to, że Sumiński uwypuklał w nich geometryczny aspekt architektury.
Co pan robi ze zdjęciami?
Umieszczam je na ścianach, poddaję dekonstrukcji. Półkę z jednej ściany odtworzyłem za pomocą zdjęć na przeciwległej ścianie. Ostatecznie w mieszkaniu jest zawieszonych około 800 zdjęć Sumińskiego i jego pracowni, w całości lub w detalach.
Czytaj więcej w Życiu Warszawy