No właśnie – chyba tylko w Polsce to pytanie nie brzmi jeszcze dziwacznie. W USA na rynku sztuki funkcjonuje wielu artystów, którzy zaczynali swoją karierę od komiksowych „zinow" i do dziś często robią plansze komiksowe – warto tu wymienić tak znanych twórców jak Raymond Pettibon czy David Shrigley.
Mój ulubiony rysownik, Dan Perjovschi z Rumunii, który debiutował w opozycyjnym bukareszteńskim magazynie „Revista 22", dziś swoimi celnymi i zabawnymi rysunkami pokrywa ściany renomowanych muzeów z nowojorskim MoMA czy londyńską Tate Modern włącznie. Zresztą Perjovschi przyjechał właśnie do Warszawy, by swoimi rysunkowymi komentarzami pokryć także ścianę na wystawie „Black and White".
Mało tego, klasyczny komiks, niemający nic wspólnego ze sztuką, a mianowicie belgijski Tintin, stworzony przez Herge'a (Georges'a Prospera Remiego), też znalazł swoje muzealne uznanie – czarno-biały rysunek z 1956 roku, pochodzący z pierwszej części znanej na całym świecie serii został włączony do stałej kolekcji słynnego Centre Pompidou w Paryżu. To tak, jakby do polskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej trafiła plansza z kultowego komiksu „Skąd się bierze woda sodowa?" Tadeusza Baranowskiego.
Plansza z komiksu Baranowskiego do żadnego muzeum jeszcze nie trafiła i pamiętam zdziwienie wielu osób, gdy umieściliśmy z Krzysztofem Masiewiczem właśnie tego artystę – nie boję się tego określenia – wśród inspirujących nas 66 twórców w książce „Przewodnik kolekcjonera sztuki najnowszej". Nikt nie dziwił się natomiast, gdy na tej liście znaleźli się ludzie, którzy nie przekroczyli jeszcze trzydziestki i, choćby z racji wieku, nie mogą mieć jeszcze dużego dorobku artystycznego. Ale ten Baranowski? Komiksiarz?