Aleksander Rodczenko. Rewolucja w fotografii

Pierwsza w Polsce tak duża prezentacja prac Aleksandra Rodczenki to wydarzenie 10. Miesiąca Fotografii w Krakowie – pisze Monika Małkowska

Aktualizacja: 04.06.2012 18:59 Publikacja: 04.06.2012 18:26

Schody należą do kanonu światowej fotografii

Schody należą do kanonu światowej fotografii

Foto: Muzeum Narodowe w Krakowie

Muzeum Narodowe w Krakowie ma kolejny hit: zdjęcia Rodczenki. Rewolucyjne, jak głosi tytuł. W zgodzie z prawdą – radziecki mistrz znalazł własną metodę kompozycyjną, która współgrała z założeniami konstruktywizmu. Po raz pierwszy w Polsce oglądamy ponad 300 fotografii, wykonanych od lat 20. do 40. XX wieku. W tym – fotomontaże artysty sprzed zakupu laiki; jego eksperymenty graficzno-fotograficzne; słynne ujęcia z lotu ptaka i żabiej perspektywy; fotoreportaże z gułagów, sceny cyrkowe, romantyczne pejzaże.

Zobacz galerię zdjęć

Sztuka bez kłamstw

Kiedy patrzę na te prace, ściska mnie w gardle. Dlaczego? Bo zawierają się w nich dramatyczne losy człowieka, który uwierzył. W nowy, najlepszy na świecie, sprawiedliwy system wedle wizji towarzysza Lenina, potem Stalina. Człowieka wybitnie utalentowanego, odkrywczego, charyzmatycznego – a jednak, po latach pokonanego, złamanego. Człowieka, który w 1928 roku pisał; „Nie kłamcie! Fotografujcie i bądźcie fotografowani! Doceniajcie teraźniejszość i nowoczesność. Tylko wtedy staniemy się ludźmi prawdziwymi, a nie papierowymi".

Oto on w dniach chwały soc-idei. Gieroj ogolony na zero, w kombinezonie własnego projektu. Robotnik, sportowiec? Awangardzista sztuki. Dziś nie sposób wyobrazić sobie skali tamtego wyczynu – oni naprawdę wywracali świat do góry nogami. Precz z estetycznymi nawykami utrwalanymi setki lat; precz z dominacją fabuły. Byli pewni – sztuka abstrakcyjna dotrze do mas; funkcjonalny, tani design poprawi tymże masom byt. Dziś wiemy – porażka. Ale w latach 20. radzieccy konstruktywiści nie byli osamotnieni, podobnie myśleli ludzie Bauhausu, holenderscy nowatorzy (De Stijl, w tym Mondrian), nawet Francuz Le Corbusier był po stronie utopijnego socjalizmu.

Jest rok 1923. Rewolucja zwyciężyła, jej wyznawcy chcą budować nowy radziecki kraj w duchu braterstwa i równości. Aleksander Rodczenko (ur. 1891), syn praczki i bezrolnego chłopa przedzierzgniętego w teatralnego rekwizytora ma już za sobą eksperymenty z abstrakcyjnym malarstwem. Rozpoczyna współpracę z pismem „LEF", potem „Nowyj LEF". Szuka formy, sposobu na wyrażenie swoich poglądów oraz ducha czasów. Odkrywa fotografię, ale jeszcze nie ma małoobrazkowego aparatu. Jego wizje i przekonania odzwierciedlają fotomontaże.

Pierwsze prace, kolaże z prasowych zdjęć: okładki do zbioru wierszy Włodzimierza Majakowskiego (którego AR wielbił i podziwiał), do pism poświęconych kinu; plakaty reklamujące kroniki filmowe Dzigi Wiertowa. Do historii przeszła reklama leningradzkiego oddziału wydawnictwa Gosizdat. Na pewno znacie: głowa dziewczyny, wykrzykującej słowo „knigi", wpisane w formę tuby. Żeby komunikat jeszcze bardziej nagłośnić, krzycząca przytknęła dłoń do ust. Jakby wołała do głuchych. Tak też było – propagowała oświatę, dzięki nowej sowieckiej władzy dobro dostępne całemu narodowi. Twarz tej kobiety – to niemal symbol tamtej epoki. Kto ona? Lila Brik, żona poety Osipa, muza konstruktywistów, ukochana Majakowskiego. Pojawiała się na wielu innych pracach Rodczenki. Wśród oficjalnych, publikowanych, wypatrzyłam kadr prywatny. Moskwa, rok 1926, poranek w mieszkaniu Majakowskiego i Brików. Gęsto od dymu. Na stole czaj i napoje wysokoprocentowe; dwóch mocno zmęczonych mężczyzn; jedna z uczestniczek drzemie (Warwara Stiepanowa, żona Rodczenki) druga, to dama w wieczorowej kreacji: Lila. Muza trzymająca gardę.

Dynamit w kadrach

Kiedy Rodczenko kupuje pierwszą laikę, doznaje iluminacji: przecież świat jest zbudowany wedle założeń konstruktywistów! Uporządkowany. Piękny nową techniczną estetyką. Abstrakcyjny. Żeby to dostrzec, wystarczy zmienić ludzkie przyzwyczajenia – spojrzeć z dołu, z góry, zapomnieć o linii horyzontu. Właśnie zmiana perspektywy zadecydowała o rewolucyjności tych fotografii.

Przez dwie dekady artysta nie rozstaje się z kamerą. Pracuje na zlecenia i dla siebie. Strzela dziesiątki, setki fotek dziennie; z nich wybiera udane kadry. Uważa przypadek za sprzymierzeńca. Nie do końca tak było – motywy zostały starannie wybrane. Drabiny, kominy, dźwigi, koła zębate, fabryki, nowoczesna architektura; parady sportowe, portrety towarzyszy artystów (większość ogolonych na zero, pet w ustach). Powstają arcydzieła, dzieła ikoniczne. Powiedziałabym – bezbłędnie czyste, jakoś wzniosłe. Formy dopełniają cienie, ciała ludzkie często przeobrażają się a abstrakcje, ujęcia są dynamiczne, proporcje zakłócone. Oto facet wspinający się po drabinie, widok od dołu; na pierwszym planie wielkie stopy. Oto żona artysty na balkonie, oglądana z wyższego piętra – wielki łeb, nóżek prawie brak. I jedno z najsłynniejszych zdjęć: dziewczyna z leicą (aktorka Jewgienia Lemberg, ukochana Rodczenki), postać ujęta po przekątnej, pokryta cieniem jak rastrem. „Schody", kolejny kanon: diagonalny rytm stopni, krzyżująca się z nimi ciemna sylwetka kobiety z dzieckiem na ręku, przedłużona o cień. Nie sposób nie skojarzyć tej sceny z sekwencjami (wcześniejszymi o 4 lata) na odeskich schodach z filmu „Pancernik Potiomkin" Eisensteina.

Równie nowatorsko potraktowane są tematy sportowe (aktualne w kontekście Euro). Patos i wiara w ludzkie możliwości. Podziw dla urody fizycznej, sprawności, siły. Najgenialniejszy z nich: „Skok" (1932). Zwarta bryła ludzkiego/nieludzkiego ciała wzlatująca w nieboskłon, ponad chmury. Niedościgła doskonałość fotografa i skoczka.

W scenach zbiorowych Rodczenko zdaje się ścigać z Leni Riefenstahl. Ona dokumentuje igrzyska w Berlinie; on – zawody sportowe w ZSRR z takim samym nacjonalistyczno-totalitarnym skrzywieniem. Co nie przeszkadza podziwiać piękna kompozycji.

Koniec życia przyniósł rewolucjoniście rozczarowanie. Odsuwają się odeń dawni przyjaciele, wykreślają go ze związków twórczych, dostaje coraz mniej zamówień, a jeśli, to spoza zainteresowań (zoo, cyrk, opera). Jedyna pociecha, to kochająca rodzina. Dzięki niej spuścizna po Rodczence trafiła do Moskiewskiego Domu Fotografii, pierwszego w Rosji fotograficznego muzeum. I do Krakowa.

Muzeum Narodowe w Krakowie ma kolejny hit: zdjęcia Rodczenki. Rewolucyjne, jak głosi tytuł. W zgodzie z prawdą – radziecki mistrz znalazł własną metodę kompozycyjną, która współgrała z założeniami konstruktywizmu. Po raz pierwszy w Polsce oglądamy ponad 300 fotografii, wykonanych od lat 20. do 40. XX wieku. W tym – fotomontaże artysty sprzed zakupu laiki; jego eksperymenty graficzno-fotograficzne; słynne ujęcia z lotu ptaka i żabiej perspektywy; fotoreportaże z gułagów, sceny cyrkowe, romantyczne pejzaże.

Pozostało 91% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl