Pod koniec sierpnia będzie się można wybrać na warszawską Saską Kępę, na ulicę Katowicką, do domu z pracownią znanych architektów: zmarłego w 1987 roku Bohdana Laherta i Józefa Szanajcy (1902–1939). W lipcu spadkobiercy Józefa Gosławskiego (1908–1963), rzeźbiarza i medaliera (zaprojektował 5-złotową monetę z rybakiem, 10-złotową z Kopernikiem, a także pomnik Chopina w Żelazowej Woli), zaprosili do wnętrza jego pracowni, by opowiedzieć jej historię. Mieści się w zespole sześciu budynków zaprojektowanych dla rzeźbiarzy.
– Nie wiadomo, ile jest takich pracowni – przyznaje Michał Krasucki, prezes Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Warszawie. – Oceniamy, że kilkadziesiąt. Zazwyczaj docieramy do nich za pomocą poczty pantoflowej. Zamierzamy wspólnie z ASP i Instytutem Historii Sztuki skatalogować te miejsca. Bywa, że o ich istnieniu wiedzą tylko najbliżsi sąsiedzi. O fantastycznej pracowni Karola Tchorka, mieszczącej się na Smolnej, nie miało pojęcia nawet Muzeum Historyczne. To często przestrzenie ukryte.
W latach 60. ubiegłego wieku artyści otrzymywali często pracownie od państwa. Bywało, że powstawały w blokach obok normalnych mieszkań. Tak było w przypadku pracowni rzeźbiarki Barbary Zbrożyny na warszawskich Sadach Żoliborskich. Mieściła się na parterze w wieżowcu, obok pięciu innych. Po śmierci artystki jej gospodarzem został architekt Andrzej Sołyga.
Na ostatnich kondygnacjach wieżowców przy placu Bankowym przez wiele lat tworzyli Henryk Stażewski, Edward Krasiński, Jacek Sempoliński. Czasem pracownie stawały się jednocześnie mieszkaniami. Taką rolę odgrywała przestrzeń, w której mieszkał Henryk Stażewski. Dzielił ją z różnymi artystami, a od 1969 roku – z Edwardem Krasińskim. Po śmierci tego ostatniego w 2004 roku miejscem nazwanym Instytutem Awangardy opiekuje się Fundacja Galerii Foksal.