Tytuł wystawy „Kilka gramów czerwonego, żółtego, niebieskiego. Nowa sztuka z Rumunii" nawiązuje do filmu wideo Catalina Burcei , na którym artysta z puszką sprayu w ręce „maluje" w powietrzu ulotne graffiti w barwach rumuńskiej flagi. Tym samym demonstruje swoją tożsamość i narodową przynależność.
Nie znaczy to jednak, że nowa sztuka rumuńska jest dziś zjawiskiem efemerycznym, czy zmarginalizowanym. Wiele w niej się zmieniło po 1989 roku.
„W czasach komunistycznych ((1945-1989) sztuka rumuńska była praktycznie nieznana poza granicami kraju, pozostając na marginesie nowoczesnego i ponowoczesnego dyskursu. Dopiero w latach 90. Zaczęła się stopniowo wyłaniać z długiego okresu niewidzialności i wkraczać w kontekst międzynarodowy... Proces ten uległ wyraźnemu przyspieszeniu po roku 2000. Rumuńscy artyści coraz częściej zaczęli się pojawiać na ważnych międzynarodowych wystawach i prezentacjach, wielu z nich z powodzeniem rozwija indywidualne kariery, skupiając na sobie zainteresowanie prestiżowych galerii i kolekcjonerów sztuki." – pisze Ewa Gorządek, kuratorka wystawy.
Na pokazie dominują artyści młodzi, którzy dorastali w czasie gwałtownych przemian politycznych, społecznych i artystycznych. W pierwszej część wystawy bardzo silne są rozliczenia z przeszłością i dążenia do określenia na nowo tożsamości.