– Weszli w okres dojrzewania, gdy zaczęła się wojna, a kiedy się skończyła, byli pełnoletni. Wojna była obecna w ich twórczości przez całe życie – mówi Anda Rottenberg, kuratorka wystawy „Perspektywa wieku dojrzewania" w Muzeum Śląskim w Katowicach. I dodaje, że zrobiła ekspozycję po to, żebyśmy pamiętali, że wojna nie ma dobrych stron, wbrew temu, co dziś czasem się mówi. Na prezentację składają się obrazy Andrzeja Wróblewskiego, filmy Andrzeja Wajdy i rzeźby Aliny Szapocznikow.
22-letni Andrzej Wróblewski patrzy na nas z „Autoportretu na żółtym tle". W pozornie pogodnym wizerunku niepokoi marynarka, w którą jest ubrany. Taką samą ma na sobie wiele postaci z jego słynnej serii „Rozstrzelań". Rzeźba „Trudny wiek" Aliny Szapocznikow przedstawia młodą dziewczynę, uosobienie seksu i buntu. To dzieło 30-letniej artystki, wspominającej utraconą beztroskę wchodzenia w dorosłość.
Alina Szapocznikow w 1942 r. trafiła do łódzkiego getta, a potem z matką do obozów w Bergen-Belsen i Duderstadt. Nigdy o wojennych przeżyciach nie mówiła wprost, ale są w jej twórczości prace, w których wyraźnie pobrzmiewa mroczne echo wojny: w zdeformowanych figurach „Monstrum" czy w „Ekshumowanym" albo w rzeźbiarskich głowach „naznaczonych" obcym metalowym ciałem.
Wstrząsające rzeźby
Obsesję śmierci Aliny Szapocznikow nie tyle kojarzymy z wojną, ile raczej z jej przeżyciami związanymi ze zdiagnozowanym rakiem piersi. Efektem tych osobistych doświadczeń były nowatorskie, wstrząsające rzeźby w poliestrze. Z jednej strony „Tumory" – wyolbrzymione twory obcej tkanki, z drugiej stylizowane na zmysłowe gadżety i fetysze w kształcie kobiecych ust i piersi. A w końcu odciski ostatnich śladów ludzkiego istnienia w deformacjach odlewów męskiego ciała w „Zielniku".
„Alina Szapocznikow uratowała swoją skórę, przeżywszy niemieckie obozy koncentracyjne; świadczył o tym numer wytatuowany na jej przedramieniu. A jednak w moim długim życiu nie znałem nikogo, kto miałby w sobie więcej radości" – pisał Andrzej Wajda.