Trudno w to uwierzyć, ale w Warszawie, stolicy prawie 40-milionowego kraju, miasta, które ma ambicje zostać artystyczną stolicą Europy Środkowej, nie było stałej kolekcji sztuki nowoczesnej.
Na przygotowaną obecnie ekspozycję wchodzi się przez rodzaj „kina", salę, w której pokazywane są fragmenty filmów wyświetlanych w Polsce na początku lat 20., tuż po odzyskaniu niepodległości. Jest europejski ekspresjonizm („Gabinet doktora Caligari") czy „Cud nad Wisłą" o Bitwie Warszawskiej w 1920 roku.
Całość kończą cztery niewielkie monitory z zapisem akcji twórców wciąż aktywnych. Na jednej z nich duet artystek Sędzia Główny występuje na żywo w TVP Kultura, widzowie mogą dzwonić i wydawać kobietom dowolne polecenia, które mają wykonać.
„Budget story" Oskara Dawickiego trwa dokładnie tyle, na ile wystarczyło pieniędzy przeznaczonych na realizację projektu. Każda klatka filmu ma konkretną wartość. Umieszczone w rogach ekranu liczniki odmierzają topniejące wraz z upływem trwania filmu środki, a w finałowej scenie Jan Nowicki zdąża jedynie powtórzyć kilkakrotnie: „Zaraz skończą się pieniądze!".
Między narodzinami współczesnej estetyki, patriotycznymi nastrojami a uwikłaniem artysty w biurokratyczną machinę instytucji, rynek oraz nowe media rozciąga się wystawa o polskim wieku XX. Brakuje Abakanowicz, Opałki lub sztuki wystawianej w kościołach w latach 80. Jest za to Robert Brylewski, grupa Luxus czy Jacek Kryszkowski.