Wolność artysty denerwowała władzę

„Fluxus East” w Krakowskim Bunkrze Sztuki. Pionierska wystawa o początkach artystycznej rewolucji w Europie Środkowo-Wschodniej w latach 60. i 70. ubiegłego wieku

Publikacja: 21.02.2008 02:40

Wolność artysty denerwowała władzę

Foto: bunkier sztuki

To ważny, choć niełatwy w oglądaniu dokument. Zbudowany z wyszperanych w archiwach fotografii, okazjonalnych druków, rękopisów, listów i pamiątek. Ekspozycja wizualnie niezbyt atrakcyjna, raczej do czytania niż oglądania, a także, wbrew panującym dziś modom, przygotowana bez udziału scenografa. Dzięki temu jednak o czasach Fluxusu przypomina istotną prawdę – ruch ten zakwestionował ważność samego dzieła sztuki, zminimalizował znaczenie przedmiotu i wyniósł na piedestał osobowość artysty. Oglądając „Fluxus East”, próżno więc szukać gotowych arcydzieł – znajdziemy najwyżej ślady, niewyraźne taśmy, energię zatrzymaną w obrazach.

Rewolucja Fluxusu była jednym z najciekawszych zjawisk w sztuce ubiegłego wieku. Wbijanie gwoździ w klawiaturę fortepianu, widowiskowe niszczenie skrzypiec, prowokacje erotyczno-polityczne, wybuchy sałaty, koncerty na ciszę, darty papier i wypluwane jabłka – wydarzenia niegdyś oburzające stały się klasyką, przypominaną dziś przez muzea.

Wystawa w krakowskim Bunkrze Sztuki po raz pierwszy wskazuje na akcje Fluxusu podejmowane na terenie Europy Środkowo-Wschodniej. W politycznej rzeczywistości lat 60. i 70. anarchizujące i skandalizujące często działania artystów wywoływały u władz konsternację i podejrzliwość. – Na zachodzie Europy artyści byli najwyżej ośmieszani przed media – opowiada kuratorka wystawy Petra Stegmann. – Tymczasem na wschodzie Czech Milan Knížák czy Węgier Tamas St. Auby za swoje działania trafiali do więzienia. Mimo że akcje Fluxusu realizowane były bez związków z polityką.

Inicjatorem, a potem samozwańczym przewodniczącym Fluxusu był mieszkający od 1947 r. w USA litewski wizjoner George Maciunas. Działał głównie w Stanach, ale idee Fluxusu pragnął krzewić również w Europie. W 1962 roku napisał nawet list do Nikity Chruszczowa. Twierdził, że Fluxus powstał, by stworzyć wspólnotę pomiędzy artystami a społeczeństwem Związku Radzieckiego. Chruszczow jednak na list Maciunasa nie odpowiedział, a szalone plany, w tym seria koncertów Fluxusu na stacjach kolei transsyberyjskiej, pozostały w sferze utopii.

Wystawa jest częścią projektu, który został zainaugurowany w 2007 r. w Berlinie

Pierwsze prezentacje Fluxusu w naszej części Europy odbyły się w dziedzinie muzyki. Maciunas spotkał polskiego kompozytora Józefa Patkowskiego, założyciela i kierownika Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia już w 1962 r. Dwa duże koncerty artystów Fluxusu odbyły się w 1966 r. w Pradze i w tym samym roku w Wilnie (inicjatorem tego koncertu był przyszły prezydent Litwy Vytautas Landsbergis, kolega Maciunasa ze szkolnej ławy), w 1969 roku w Budapeszcie, w Poznaniu w roku 1977. Pomysłodawcą poznańskiego koncertu był Jarosław Kozłowski z Galerii Akumulatory 2. – Właśnie w tej galerii zetknęłam się z Fluxusem – opowiada znana kuratorka Maria Anna Potocka. – Ta formacja reprezentowała wszystko, z czym mieliśmy wtedy trudność i do czego tęskniliśmy: radosną, wyzwoloną swobodę artysty, który może dowolnie łączyć media i bawi się z rzeczywistością w sposób kreatywny.

Działania Fluxusu w Europie Środkowej poprzedziły akcje o charakterze happeningowym. Słynny „Panoramiczny happening morski” Kantora, choć sam Kantor z Fluxusem się nie identyfikował, miał potem duży wpływ na członków ruchu. W Polsce odbyło się wiele wystaw indywidualnych artystów Fluxusu. W jego promocję zaangażowały się warszawskie galerie Foksal, Riwiera-Remont, Piwna 20/26, a także Galeria Potocka w Krakowie. Wydarzeniem była wystawa „Otwarcia/Zamknięcia” w warszawskim Muzeum Narodowym.

– Fluxus pierwszy połączył wszystkie typy działalności twórczej: teatr, malarstwo, kolaż, działania społeczne – podkreśla Potocka. – Ale dziedzictwem Fluxusu jest również dzisiejszy status dzieła sztuki, jego nieważność. To cena, jak płacimy za tę rewolucję. I dlatego na wystawie właściwie brakuje pomnikowych dzieł – pokazujemy przede wszystkim pamiątki i wspomnienia.

To ważny, choć niełatwy w oglądaniu dokument. Zbudowany z wyszperanych w archiwach fotografii, okazjonalnych druków, rękopisów, listów i pamiątek. Ekspozycja wizualnie niezbyt atrakcyjna, raczej do czytania niż oglądania, a także, wbrew panującym dziś modom, przygotowana bez udziału scenografa. Dzięki temu jednak o czasach Fluxusu przypomina istotną prawdę – ruch ten zakwestionował ważność samego dzieła sztuki, zminimalizował znaczenie przedmiotu i wyniósł na piedestał osobowość artysty. Oglądając „Fluxus East”, próżno więc szukać gotowych arcydzieł – znajdziemy najwyżej ślady, niewyraźne taśmy, energię zatrzymaną w obrazach.

Pozostało 84% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl