Artysta mieszkający od 30 lat w Polsce odwiedza wolną Litwę regularnie. Wernisaż ściągnął tłumy. – Każdy powrót do ojczyzny Eidrigevičiusa jest dużym wydarzeniem – mówił podczas otwarcia Arunas Geluno, litewski minister kultury. A zarazem zwracał uwagę na ponadkulturowy wymiar jego sztuki.
Obrazy, rysunki, grafiki, fotografie i rzeźby w większości przyjechały do Wilna z warszawskiej pracowni. Wystawa nosi tytuł "Twarz na masce", podkreślający, że artysta tchnął nowe życie w ulubione fizjonomie-maski. Przestrzeń galerii podzielona została na trzy strefy: "Mglisty", "Melancholia i nostalgia" oraz "Nie (Śmiertelny)". Sztuka Eidrigevičiusa odczytywana jest na Litwie przez liryczne nastroje i klimaty. Moim zdaniem cechuje ją także dramaturgia, kontrast emocji i refleksji.
Wileńska retrospektywa przypomina, że artysta kreuje własny świat, posługując się różnorodnymi technikami. Ale najpełniej przedstawia go jako malarza i rysownika. W centrum znajdują się wielkoformatowe pastele z lat 80. i 90., mistrzowsko łączące malarskie walory z plakatową syntezą. Są też olejne obrazy z serii malarskich manifestów z tekstami, tempery, gwasze, akwarele i pastele, skłaniające do zastanowienia się nad sensem egzystencji.
Najbardziej zaskakują dwie najnowsze rzeźby. To nie są instalacje, jak wcześniejsze "Smutki" lub maski z papier maché. Nowe prace są trwałe – z brązu. W ogromnym dorobku Stasysa dotychczas była tylko jedna dwumetrowa rzeźba ze stali – "Face-Car" w Tokio.