Duże jest piękne, czyli fetysze popkultury

Gigantyczny spinacz, wielka piła – ozdoby miast według Claesa Oldenburga

Aktualizacja: 30.07.2012 17:45 Publikacja: 28.07.2012 16:00

„Spoonbridge and Cherry”, 1985–1988 Gigantyczna łyżeczka z wisienką w Minneapolis to skrzyżowanie fo

„Spoonbridge and Cherry”, 1985–1988 Gigantyczna łyżeczka z wisienką w Minneapolis to skrzyżowanie fontanny i mostu, największa atrakcja Walker Art

Foto: AP

83-let­ni Ol­den­burg jest twór­cą i le­gen­dą popar­tu na rów­ni z An­dym War­ho­lem, Roy­em Lich­ten­ste­inem, To­mem We­ssel­mannem. Sły­nie z gi­gan­tycz­nych rzeźb, sto­ją­cych w mia­stach Eu­ro­py, Ame­ry­ki i Azji. Mo­nu­men­ty te przed­sta­wia­ją pro­za­icz­ne przed­mio­ty takie jak, scy­zo­ryk, pę­dzel. Na pierw­szy rzut oka moż­na je po­my­lić z trój­wy­mia­ro­wą re­kla­mą.

Ar­ty­sta twier­dzi jed­nak, że to sztu­ka, któ­ra wy­szła z mu­zeum wprost do lu­dzi – na pla­ce, uli­ce, do par­ków miast. W prze­strze­ni pu­blicz­nej stwo­rzył po­nad 40 prac. Naj­now­szy 15-me­tro­wy świe­cą­cy pę­dzel („Pa­int Torch") sta­nął w 2011 ro­ku w Fi­la­del­fii.

Fi­la­del­fię ar­ty­sta ob­da­rzył już wcze­śniej bli­sko 14­-me­tro­wy spi­na­czem do bie­li­zny, sto­ją­cym w cen­trum. Wzo­ro­wał się na spi­na­czach, ja­kich peł­no ma w swo­im no­wo­jor­skim stu­diu, bo uży­wa ich do mo­de­lo­wa­nia mniej­szych mięk­kich rzeźb. Twier­dzi, że rzeź­ba ma ar­chi­tek­to­nicz­ne wa­lo­ry, bo świet­nie ko­re­spon­du­je z wie­żą ra­tu­sza i z są­sied­ni­mi wie­żow­ca­mi.

Ol­den­burg ma po­czu­cie hu­mo­ru. W To­kio przed mię­dzy­na­ro­do­wym Cen­trum Wy­sta­wo­wym umie­ścił po­nad 15-

-me­tro­wą pi­łę z ostrzem ze sta­li, któ­re wy­da­je się roz­ci­nać chod­nik. Na Bien­na­le w We­ne­cji ozdo­bił fa­sa­dę pa­ła­cu na pla­cu św. Mar­ka po­tęż­nym ogo­nem lwa, su­ge­ru­ją­cym, że ca­ły lew ukrył się w mu­zeum.

W ogro­dzie rzeźb Wal­ker Art Cen­ter w Min­ne­apo­lis za­pro­jek­to­wał fon­tan­nę w kształ­cie de­se­ro­wej ły­żecz­ki (dłu­go­ści, ba­ga­te­la,15 m) z czer­wo­ną wi­sien­ką na czub­ku. Z jej ogon­ka try­ska wo­da. Pier­wot­nie Ol­den­burg za­mie­rzał ogra­ni­czyć się do po­więk­sze­nia ły­żecz­ki, ale je­go dru­ga żo­na Co­osje van Brug­ger uzna­ła, że war­to do­rzu­cić de­ko­ra­cyj­ną wi­sien­kę.

Z Co­osje po­zna­li się pod­czas wy­sta­wy Ol­den­bur­ga w Ste­de­lijk Mu­seum w Am­ster­da­mie, któ­rej ona by­ła ku­ra­to­rem. Prze­ży­li ra­zem po­nad 30 lat, do jej śmier­ci w 2009 roku. Więk­szość mo­nu­men­tal­nych pro­jek­tów jest ich wspól­nym dzie­łem.

Po­zor­nie ba­nal­nym przed­mio­tom Ol­den­burg do­da­je tak­że me­ta­fo­rycz­nych mo­cy. Tak jak gi­gan­tycz­nej czer­wo­nej po­mad­ce, któ­rą umie­ścił na gą­sie­ni­cach czoł­gu, ni­czym wiel­ki po­cisk, two­rząc po­nad 7-me­tro­wy an­ty­wo­jen­ny po­mnik. Stoi na te­re­nie Yale Uni­ver­si­ty w New Ha­ven, na któ­rym ar­ty­sta stu­dio­wał. Cla­es Ol­den­burg z po­cho­dze­nia jest Szwe­dem, ale od dziec­ka miesz­ka w USA, gdzie je­go oj­ciec był dy­plo­ma­tą.

Z re­ali­za­cji Ol­den­bur­ga w Eu­ro­pie uwa­gę przy­cią­ga od­wró­co­ny lód wa­ni­lio­wy na szczy­cie wie­żow­ca w cen­trum Ko­lo­nii. Wy­da­je się, że ten 10-me­tro­wy gi­gant z pla­sti­ku i sta­li za chwi­lę spad­nie na uli­cę. Ar­chi­tek­to­nicz­nie żar­to­bli­wie na­wią­zu­je do wież ka­te­dry ko­loń­skiej. A za­ra­zem sym­bo­li­zu­je współ­cze­sny ko­mer­cyj­ny róg ob­fi­to­ści, bo mie­ści się na szczy­cie cen­trum han­dlo­we­go. Artysta jaw­nie kpi z kon­sump­cjo­ni­zmu i kul­tu ma­te­rial­nych dóbr.

Obec­nie w Mu­seum Lu­dwig w Ko­lo­nii ar­ty­sta pre­zen­tu­je wiel­ką wy­sta­wę „Cla­es Ol­den­burg. The Si­xties" (czyn­ną do 30 wrze­śnia) z 250 nie­co mniej­szy­mi rzeź­ba­mi i gra­fi­ka­mi. Wśród nich jest m.in. le­żą­cy wa­riant lo­do­we­go roż­ka uszy­ty  z ma­te­ria­łu. Na­le­ży on do se­rii „The Sto­re" („Dom to­wa­ro­wy")  z po­cząt­ku lat 60. Za­li­cza­ją się do niej też obiek­ty na­śla­du­ją­ce mę­skie ma­ry­nar­ki, dam­ską bie­li­znę i suk­nie. – To co ero­tycz­ne lub sek­su­al­ne jest isto­tą sztu­ki, jej pierw­szym im­pul­sem – za­uwa­ża ar­ty­sta. – Dziś jed­nak sek­su­al­ność sku­pia się bar­dziej na na­mia­st­ce, np. na ubra­niach, niż na oso­bie. Na fe­ty­szach po­tę­gu­ją­cych in­ten­syw­ność  obiek­tu. I to wła­śnie chciał­bym od­dać w swo­jej sztu­ce.

„The Sto­re" ofe­ru­je rów­nież bo­ga­ty wy­bór sztucz­nych fast  ­fo­odów i de­se­rów. Od po­tęż­ne­go  po­dwój­ne­go che­ese­bur­ge­ra do ka­wał­ka tor­tu pię­trzą­ce­go się na pod­ło­dze. Wie­le z nich wy­glą­da jak do­sko­na­ła pod­rób­ka ory­gi­na­łu w roz­mia­rze ma­xi. Z cza­sem Ol­den­burg za­czął za­zna­czać, że to ar­ty­stycz­ne obiek­ty z in­ne­go two­rzy­wa. War­stwy tor­tu nie uda­ją, że są z cia­sta, lecz z pian­ko­wych „ma­te­ra­ców". Po­dob­nie „fryt­ki z ket­chu­pem", jak również dwu­me­tro­we „fryt­ki wy­sy­pu­ją­ce się z tor­by" zdra­dza­ją, że uszy­to je z ma­te­ria­łu.

Na­tu­ral­ną kon­ty­nu­acją cy­klu „The Sto­re" sta­ła się se­ria „The Ho­me". Skła­da­ją się na nią obiekty na­śla­du­ją­ce sprzę­ty i urzą­dze­nia do­mo­we. Czę­sto wy­glą­da­ją, jak­by do­tknął je ka­ta­klizm i zo­sta­ły po­ła­ma­ne, spra­so­wa­ne lub zgnie­cio­ne. Wi­ny­lo­wa „Mięk­ka wan­na" („Soft Ba­thub") spra­wia ab­sur­dal­ne wra­że­nie, jak­by świe­żo wy­cią­gnię­to ją z pral­ki po pra­niu. A czar­ny wen­ty­la­tor („Giant Soft Fan") z ob­wi­sły­mi skrzy­dła­mi przy­po­mi­na upio­ra z fil­mu gro­zy. Ar­ty­stę po­cią­ga­ją me­ta­mor­fo­zy obiek­tów za­leż­nie od uży­tych ma­te­ria­łów.

W swo­ich pra­cach udo­wad­nia, że wszyst­ko mo­że być te­ma­tem i ma­te­ria­łem sztu­ki. Współ­cze­śnie nie ma już po­dzia­łu na ma­te­ria­ły gor­sze i szla­chet­ne, na sztu­kę wy­so­ką i ni­ską. – Za wszyst­ki­mi mo­imi wy­sił­ka­mi stoi chęć prze­te­sto­wa­nia, kie­dy coś za­czy­na być sztu­ką – gło­si.

83-let­ni Ol­den­burg jest twór­cą i le­gen­dą popar­tu na rów­ni z An­dym War­ho­lem, Roy­em Lich­ten­ste­inem, To­mem We­ssel­mannem. Sły­nie z gi­gan­tycz­nych rzeźb, sto­ją­cych w mia­stach Eu­ro­py, Ame­ry­ki i Azji. Mo­nu­men­ty te przed­sta­wia­ją pro­za­icz­ne przed­mio­ty takie jak, scy­zo­ryk, pę­dzel. Na pierw­szy rzut oka moż­na je po­my­lić z trój­wy­mia­ro­wą re­kla­mą.

Pozostało 93% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl