Olga Boznańska w krakowskim Muzeum Narodowym

Jutro w krakowskim Muzeum Narodowym otwarcie wielkiej wystawy monograficznej Olgi Boznańskiej - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 23.10.2014 19:21 Publikacja: 23.10.2014 19:06

Olga Boznańska, Autoportret, 1896,wł. Muzeum Narodowe w Warszawie

Olga Boznańska, Autoportret, 1896,wł. Muzeum Narodowe w Warszawie

Foto: Muzeum Narodowe w Krakowie

Gdzie miałaby świętować 150, urodziny, jak nie w Krakowie? Tu przyszła na świat, mieszkała przez pierwsze dwie dekady życia, co jakiś czas wracała i wystawiała. Teraz, z okazji okrągłych urodzin, krakowskie muzeum sprawiło jej niespodziankę: do jubileuszowej wystawy włączone zostały dzieła Diego Velázqueza, Édouarda Maneta, Jamesa Whistlera oraz kilku innych, z którymi Olga Boznańska prowadziła artystyczny dialog.

Zobacz galerię zdjęć

Obrazy światowych mistrzów (około 20) nie znalazły się w ekspozycji po to, by przed nimi klękać, lecz żeby podyskutować o malarstwie. I o głównej bohaterce.

Boznańską reprezentują 173 płótna. Wszystkie arcydzieła plus prace mniej znane, z zagranicznych muzeów i prywatnych kolekcji.

W jej dorobku najważniejszy był portret. Nic dziwnego, że ten gatunek dominuje w krakowskim zestawie. Znalazło się też miejsce dla tematów pobocznych, na ogół pomijanych na ekspozycjach Boznańskiej: martwe natury, pejzaże, kwiaty. Wszystko po to, by odpowiedzieć, czy Olga Boznańska wielką artystką była.

Jak sama pisała, malowała „uczciwie", bez blagi czy upiększeń. Katowała modeli wielogodzinnymi nasiadówkami, co widać po... fotelu. Wysłużony mebel, na którym artystka sadowiła pozujących, ma dziurę w siedzisku i oparciu. Dla dzieciaków to musiały być tortury. Pewnie dlatego niektóre sportretowane małolaty wyglądają na przerażone. Opowiadano, że niektóre maluchy tak długo pozowały, że w trakcie dorastały i wizerunek nie zostawał ukończony.

Może udręczenie żmudnym pozowaniem to tajemnica fenomenalnej „Dziewczynki z chryzantemami" (1894), której ogromne czarne oczy tak bardzo zaintrygowały publiczność? Tym razem pokazano jeszcze drugą jej podobiznę, wcześniejszą o kilka lat, te same „krople atramentu" w bladej buzi. Naszej małej towarzyszy jeszcze słynniejsza panienka: infantka Margarita pędzla Velázqueza. Tak, ta sama, której konterfekty przesyłano na wiedeński dwór, żeby cesarz oglądał dorastanie narzeczonej. Habsburżanka dość szybko straciła wdzięk i urodę, ale jej podobizny do dziś uchodzą za ponadczasowe arcydzieła, którymi zachwycała się także Boznańska. No to ma jeden z nich.

Boznańska była fenomenem w epoce męskiej dominacji zarówno w życiu publicznym, jak i w sztuce. Nie była jedyna, lecz inna. W czasach, gdy samotna, choćby najbardziej utalentowana kobieta przebijała się na artystyczną scenę za cenę dramatycznych wyrzeczeń, jej udało się nad podziw gładko. Studia w Monachium, szybko zdobyte międzynarodowe uznanie. Z polskiej perspektywy wyczyn bez precedensu.

Pierwszy sukces, złoty medal na ważnej wystawie w Wiedniu za „Portret malarza Pawła Nauena", malarka odnosi w wieku 29 lat. Nawet dziś byłby to powód do słusznej dumy. Ale wtedy – zawrót głowy. I decyzja: koniec z Krakowem. Karierę można zrobić tylko nad Sekwaną.

Jako pół-Francuzka miała łatwiej (jej matka Eugenia Mondant przyjechała do Galicji uczyć francuskiego w przyklasztornej szkole, w Krakowie poznała inżyniera Adama Boznańskiego i została na zawsze). Rodzice boją się posłać córkę do metropolii o fatalnej opinii. Niepotrzebnie, Olga jest tak pochłonięta pracą, że niewiele poza tym ją obchodzi. Ciuch? Ma swój staromodny styl, którym wyróżnia się jako „oryginał". Panowie? W Krakowie czeka narzeczony Józef Czajkowski, młodszy od Olgi o siedem lat. A jej ani w głowie powrót do rodzimego grajdoła; małżeństwo też nie nęci. Potem o rękę panny B. starał się niejaki Franciszek Mączyński, architekt z Krakowa, młodszy o dekadę. Kochał i starał się. Bez wzajemności. Jak wyglądał, można zobaczyć na portrecie wykonanym w 1901 roku.

Staropanieństwo, które często uważano za efekt braku powodzenia Olgi, wynikło z wyboru. Bo miała wzięcie władająca czterema językami panna o przenikliwym spojrzeniu i takimże umyśle, robiła wrażenie w elicie kulturalnej.  Z tego kręgu rekrutowali się jej modele. Znała ich dobrze, wiedziała, jak ich ustawić, wydobyć podobieństwo nie tylko fizyczne, ale także, czy nade wszystko, psychiczne.

Tej kobiety na pewno nie znała blisko: zakonnica w bieli, klęcząca w zaciszu kościoła, została namalowana jako dowód. że autorka perfekcyjnie opanowała tradycyjny, realistyczny warsztat, którego uczyła się w Monachium.

Jeszcze ani śladu „mgławicowej" techniki, wypracowanej z latami przez artystkę. Tej stylistyce, manierze, pozostała wierna do końca: złamana, przygaszona kolorystyka, drobne uderzenia pędzla, matowość kompozycji. Podziwiana za wyrafinowaną paletę i umiejętność wydobywania tysięcznych niuansów z szarości, bieli, czerni, miała rzadką umiejętność: potrafiła „usidlić" portretowanych.

Nie oszczędziła nawet rodziców: mama przedstawiona jak kolubryna, żadnej francuskiej delikatności; ojciec z podejrzanie zaczerwienionymi oczyma i nosem, z nieładnymi proporcjami twarzy. Najlepiej wypadła Iza, utalentowana muzycznie, ukochana siostra, zarazem powiernica tajemnic Olgi. Jej samobójcza śmierć była dla malarki ogromnym ciosem. Została pokazana w muzeum, a jakże.

Wracając do malarskich sekretów Olgi B. Proszę spojrzeć: jej mgły, zacieranie konturów i detali służą dwóm celom. Po pierwsze, ujednoliceniu materii obrazów. Po drugie, wydobyciu z pozujących takich cech charakteru, które woleliby zataić przed światem. Boznańska obnażała ludzi dyskretnie, żeby zauważyli to tylko nieliczni. Pozostali mogą kontemplować piękno jej sztuki.

Wystawa czynna do 1 lutego 2015

Gdzie miałaby świętować 150, urodziny, jak nie w Krakowie? Tu przyszła na świat, mieszkała przez pierwsze dwie dekady życia, co jakiś czas wracała i wystawiała. Teraz, z okazji okrągłych urodzin, krakowskie muzeum sprawiło jej niespodziankę: do jubileuszowej wystawy włączone zostały dzieła Diego Velázqueza, Édouarda Maneta, Jamesa Whistlera oraz kilku innych, z którymi Olga Boznańska prowadziła artystyczny dialog.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem