Kiedy piszę te słowa, nie znamy jeszcze wyników wyborów prezydenckich. Ta okoliczność jest już zresztą jedną z ostatnich pozostałości „Starego Świata”. Starego porządku, który na naszych oczach, co pokazała dobitnie kampania, odchodzi w siną dal. Świata gazet wydawanych w papierze, które wymagają czasu na korektę, skład, grafikę i w końcu druk. Czasu, gdzie autor może sobie pozwolić na przemyślenie tego, co pisze, dlaczego i do kogo. Czasu, gdy odbiorca nie jest zasypywany tysiącami nieistotnych i często nieprawdziwych oraz pełnych nienawiści treści. Ale te czasy mijają bezpowrotnie. W czasie kampanii wszystkie te niepożądane zjawiska bardzo przyśpieszają.