Aktualizacja: 11.12.2024 10:28 Publikacja: 28.02.2024 02:01
Foto: Adobe Stock
Kobiety adwokatury chcą mieć prawa równe mężczyznom nie tylko na papierze, ale i w realiach codziennego życia. Dlatego domagają się nazywania adwokatkami, przekonując, że nie ma potrzeby stosowania do nich męskich końcówek językowych, aby przypisywać im fachową wiedzę, doświadczenie i kompetencje. Kobiety palestry coraz częściej dostrzegają komizm wydarzeń i eventów prawniczych, na których mężczyzn jest bez liku, panie zaś – wygłaszające odczyty lub prelekcje – stanowią wyjątek. Dążąc do równości w adwokaturze i zmierzając do wyrugowania wynikających z uwarunkowań płciowych niesprawiedliwości, co jakiś czas w wypowiedziach osoby piastujące niekiedy najznamienitsze z samorządowych funkcji chcą usankcjonować nową formę wykonywania zawodu adwokata, tj. umowy o pracę. U podstaw tych koncepcji zaś najczęściej leżą argumenty zmierzające do wprowadzenia ułatwień w wykonywaniu zawodu przez kobiety. Jestem temu przeciwna, niezależnie od tego, czy wypowiadam się jako adwokat czy jako adwokatka. Cynizmem nazwałabym „ubieranie” legislacyjnie istotnego zagadnienia potrzebą wsparcia kobiet.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas