Jacek Trela: Nowa odsłona dawnych metod walki z opozycją

Znów, jak 91 lat temu, do walki z oponentami politycznymi wykorzystuje się aparat państwowy.

Publikacja: 30.05.2023 02:00

Jacek Trela: Nowa odsłona dawnych metod walki z opozycją

Foto: PAP/Leszek Szymański

Ta sprawa powinna stanowić lekcję na temat roli prawa i sądów w państwie. I to lekcję nie tylko dla sędziów, ale także dla przedstawicieli władzy wykonawczej, ustawodawczej, dla nas wszystkich. Sprawa ta powinna stanowić przestrogę przed pokusą zwalczania przeciwników politycznych za pomocą instrumentów państwa i prawa. Podejmowaniu działań wbrew prawu i konstytucji dla poszerzania zakresu władzy”. To słowa sędziego Michała Laskowskiego, które powiedział, przedstawiając uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego z 25 maja 2023 r. w sprawie kasacji od wyroku z 1932 r. wydanego w tzw. procesie brzeskim. Po 91 latach wszyscy politycy oskarżeni i skazani w tamtym procesie zostali uniewinnieni.

Sąd Najwyższy zajął się tą sprawą w wyniku kasacji złożonej w 2020 r. przez ówczesnego rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, który wskazywał na nadużycie władzy wobec opozycji politycznej poprzez instrumentalne traktowanie prawa przez rządzący wtedy Polską obóz sanacyjny.

Czytaj więcej

Wincenty Witos uniewinniony. Wyrok SN ws. procesu brzeskiego

Rola kasacji

Istotnym zagadnieniem procesowym, przed którym stanął współczesny Sąd Najwyższy, było to, czy może on prowadzić proces kasacyjny w tej sprawie, jeżeli SN zrobił to już w 1933 r., zatwierdzając wtedy wyrok sądu apelacyjnego z procesu brzeskiego. Obecny Sąd Najwyższy zasadnie przyjął, że rola kasacji w przedwojennym procesie karnym była inaczej ukształtowana, niż jest teraz. Była ona wtedy swego rodzaju trzecią instancją, a nie środkiem nadzwyczajnym w obecnym znaczeniu. Ta interpretacja prawa pozwoliła Sądowi Najwyższemu na prowadzenie sprawy i wydanie wyroku. Osobnym, niezwykle pracochłonnym zadaniem było odtworzenie akt procesu brzeskiego, które uległy zniszczeniu w czasie powstania warszawskiego. Szczególnie przydatne okazały się zachowane w rodzinnych archiwach akta podręczne i notatki sporządzane przez adwokatów broniących oskarżonych.

Warto przytoczyć kilka faktów i wypowiedzi z tamtego czasu i z procesu sprzed ponad 90 lat, tym bardziej że zadziwiają one świeżością w obliczu obecnych wydarzeń politycznych.

Represje wobec oponentów obozu sanacji nasiliły się w 1930 r. po kongresie tzw. Centrolewu, który tworzyło sześć partii antysanacyjnej opozycji, a wśród nich PSL-Wyzwolenie i PSL-Piast, a także PPS. Kongres podjął deklarację o konieczności odsunięcia rządzących od władzy. Nastąpiły aresztowania polityków opozycji, a 26 października 1931 r. w Warszawie rozpoczął się proces brzeski. Na ławie oskarżonych znalazło się 11 więzionych wcześniej w Brześciu przywódców opozycji, a wśród nich trzykrotny premier Wincenty Witos. Było także dwóch adwokatów: Władysław Kiernik z PSL-Piast i Herman Lieberman z PPS, oraz dwóch aplikantów adwokackich: Aleksander Dębski ze Stronnictwa Narodowego i Adam Pragier z PPS.

Czytaj więcej

Sędziowie o "lex Tusk": grozi powtórka ze sprawy procesu brzeskiego

Przez proces przewinęło się w charakterze świadków wiele osobistości życia publicznego ówczesnej Polski. Były marszałek sejmu Wojciech Trąmpczyński, składając zeznania, stwierdził między innymi, że w okresie rządów sanacji „był cały system lekceważenia prawa”, zaś były prezes Sądu Najwyższego i późniejszy adwokat Aleksander Mogilnicki, który w 1929 r. został odwołany z funkcji prezesa SN z uwagi na prezentowaną niezależność wobec władzy wykonawczej, powiedział, że w czasach rządów sanacji „łamanie konstytucji stało się przyzwyczajeniem”.

Stanisław Dubois z PPS – ojciec Macieja Dubois, wybitnego adwokata i dziekana rady adwokackiej w Warszawie w latach 70. i 80. XX wieku i dziadek znanego dziś adw. Jacka Dubois – mówił przed sądem: „My, oskarżeni w tym historycznym procesie, nie mamy się z czego tłumaczyć, bo my właściwie jesteśmy tu oskarżycielami”.

Oskarżenie rządzących

I tak oto proces ten z planowanego przez rządzących upokorzenia opozycji przeistoczył się w trybunę, z której oskarżeni oskarżali rządzących o nieprawidłowości i niegodziwości ich rządów, wykazując równocześnie własne racje moralne.

Jeden z obrońców, adw. Jan Nowodworski, w mowie końcowej podkreślił, że „twórcy konstrukcji ideowej prawa państwowego, którzy głoszą, że muszą utrzymać się przy władzy, bo silny rząd to silne państwo, zapominają, że najsilniejszy nawet rząd musi upaść, jeżeli nie ma podstawy istnienia w zaufaniu narodu”.

Wincenty Witos, występując w czasie procesu, powiedział znamienne słowa: „Wierzyłem zawsze i wierzę, że w Polsce jest sprawiedliwość i prawo, ale nie tylko prawo, ale równe prawo dla wszystkich”.

Czytaj więcej

Lex Tusk: komisja ruszy przed wyborami, a odwołania do sądu już po nich

Będzie komisja

Tego samego dnia, kiedy Sąd Najwyższy ogłosił wyrok uniewinniający po 91 latach skazanych w procesie brzeskim polityków, poddając miażdżącej krytyce działania ówczesnej władzy, obecna większość sejmowa odrzuciła weto senackie do ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 i doprowadziła tym samym do jej uchwalenia. Komisja według ustawy będzie organem administracyjnym, któremu przyznane zostały uprawnienia sądu. Wpływ na ustalenie dziewięcioosobowego składu będą mieli politycy partii rządzącej, na czele z premierem, który wskaże przewodniczącego komisji. Zgodnie z art. 4 ustawy komisja będzie prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie działalności osób będących w latach 2007–2022 funkcjonariuszami publicznymi lub członkami kadry kierowniczej wyższego szczebla, które pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów Polski, m.in. brały udział w negocjacjach umów międzynarodowych lub prezentowały stanowisko Polski na arenie międzynarodowej. Jak bardzo nieostra jest treść tego przepisu, a tym samym jak bardzo pojemna i podatna na wszelaką interpretację, nie trzeba nikogo przekonywać. Komisja będzie mogła wzywać i przesłuchiwać wskazane przez siebie osoby, a niestawiennictwo surowo karać, nawet kwotą 50 tys. zł. Będzie mogła też skorzystać z przymusu doprowadzenia wezwanej osoby przez policję. Zgodnie z art. 5 ust. 1 i 3 ustawy w przypadku stwierdzenia wpływów rosyjskich na działalność osób, o których mowa w art. 4, komisja może zastosować środki zaradcze (pojęcie użyte przez projektodawców dla zakamuflowania istoty kary), o których mowa w art. 37 ust. 1 tej ustawy, a wśród nich zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do dziesięciu lat. Tymczasem art. 45 konstytucji stanowi, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. W świetle ustawy komisja, niemająca nic wspólnego z bezstronnym i niezawisłym sądem, będzie decydować o zakazie pełnienia funkcji, co w praktyce oznacza możliwość wykluczenia z życia publicznego polityków opozycji, posłów, senatorów, kandydatów do rządu w przypadku wygrania wyborów przez obecną opozycję. Nadane ustawą kompetencje komisji wkraczają głęboko w sferę kompetencji władzy sądowniczej i naruszają trójpodział władzy i przypisane wyłącznie sądom i trybunałom sprawowanie władzy sądowniczej (art. 10 ust. 2 konstytucji).

Powtórka z historii

Chciałoby się powiedzieć, że historia jest nauczycielką życia. Ale niestety, nie tym razem. Znów, jak 90 lat temu, do walki z oponentami politycznymi wykorzystuje się aparat państwowy i instrumentalnie uchwalone prawo. Prezydent swoją decyzją z 29 maja o podpisaniu ustawy nie przynosi chluby sprawowanemu urzędowi. Podpisem swoim przeszedł, nie pierwszy zresztą raz, do porządku dziennego nad fundamentalnymi zarzutami natury konstytucyjnej. Skierowanie zaś ustawy w trybie tzw. kontroli następczej do TK jest jedynie listkiem figowym dla decyzji o podpisie, po to tylko, aby móc zasłonić się przed zarzutami brania udziału w działaniach zawłaszczających władzę.

Autor jest adwokatem

Ta sprawa powinna stanowić lekcję na temat roli prawa i sądów w państwie. I to lekcję nie tylko dla sędziów, ale także dla przedstawicieli władzy wykonawczej, ustawodawczej, dla nas wszystkich. Sprawa ta powinna stanowić przestrogę przed pokusą zwalczania przeciwników politycznych za pomocą instrumentów państwa i prawa. Podejmowaniu działań wbrew prawu i konstytucji dla poszerzania zakresu władzy”. To słowa sędziego Michała Laskowskiego, które powiedział, przedstawiając uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego z 25 maja 2023 r. w sprawie kasacji od wyroku z 1932 r. wydanego w tzw. procesie brzeskim. Po 91 latach wszyscy politycy oskarżeni i skazani w tamtym procesie zostali uniewinnieni.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rzecz o prawie
Michał Zacharski: Solidna ochrona ofiar gwałtu. Ale nie za cenę niesłusznych skazań
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Króliczek zwany deregulacją
Rzecz o prawie
Marek Domagalski: Uchwała SN może złagodzić frankowe spory
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Andrzej Duda też chciał złagodzić prawo aborcyjne
Rzecz o prawie
Paweł Krekora: Czy na ustawę frankową rzeczywiście jest za późno?